Sytuacja rozwinęła się dość szybko. W okolicach namiotów były jeszcze dwa trupy, Charlie zdążyła odbiec, jednak na krótkofalówce zameldowano, że jest bezpieczna. Jack, mimo to, nadal wolałby się uwinąć z tą sytuacją i dowiedzieć, o co chodzi. Znaleźć swoją "kuzynkę" i zaserwować jej pogadankę o spotkaniach z nieznajomymi i o oddalaniu się. Czyżby mieli kogoś nowego w obozie? W tej kwestii było sporo niewiadomych, jednak nie mógł po prostu sobie odbiec i zostawić Kennedy samej.
Podsumował detektyw, a następnie zaczął uderzać otwartą dłonią w materiał, z którego zrobiony był namiot. Miał nadzieje, że w ten sposób wywabi trupa z tej pułapki i będzie w stanie go o wiele szybciej załatwić. Spojrzał na Kennedy, następnie dodał:
Jak powiedział, tak też zrobił. Po chwili trup znów wystawił łeb, a wtedy też Jack stanął na czaszkę trupa, jako iż przeciwnik praktycznie znajdował się na ziemi. Jego głowa roztrzaskała się pod siłą buta mężczyzny, a martwy tym razem pozostał w zaświatach, gdzie jego miejsce.
Po chwili dwójka usłyszała strzał. Wyglądało na to, że pochodził z obozu, jednak zważywszy na ich odległość od domu, ciężko było stwierdzić. Góry niosły tego typu dźwięki, więc czasami mogło to być nieco mylące.
Zasugerował. Mieli do wykonania zadania na zewnątrz, nieobecność Charlie nie dawała Jack'owi spokoju, a strzały tylko potęgowały jego niepokój. Nie mógł zostawić tutaj kobiety, więc miał nadzieje, że z nim zawróci.
@Kennedy Addams
Obóz Marines
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nicObóz Marines
Kennedy Addams
Wyt
Sil
Zmy
Cha
Zre
Int
Szc
Przy sobie:
22
Nieobecność Charlie mogło być zarówno przekleństwem jak i błogosławieństwem. Żaden z kilku obecnych tutaj zombiaków jej nie dosięgnie, można było tylko mieć nadzieję, że nie mieli teraz do czynienia ze swojego rodzaju klęską urodzaju, a więc jakąś zdecydowanie większą niż zazwyczaj ilością żywych trupów w jednym miejscu. Ale najpierw musieli zająć się problemem, który mieli dosłownie na wyciągnięcie ręki. Charlie bądź co bądź była wychowana w obozie i jak dotąd nie wykazała się jakoś skrajną głupotą, co pozwala sądzić, że nic jej nie będzie. Kennedy zdecydowanie by wolała, żeby Jack był skupiony na tu i teraz.
-W porządku, w takim razie czas zapukać do drzwi. jej uśmiech nieco się powiększył. Okazja do odrobiny przemocy zawsze wprawiała Kennedy w dosyć dobry nastrój. Zaczęła naśladować mężczyznę, poruszać namiotem, a kiedy zobaczyła głowę zombiaka bez wahania uderzyła w nią swoją siekierką.
Potem usłyszeli strzał, który mógł być przypadkowy, ale mógł też znaczyć coś niedobrego.
-W porządku, znaleźliśmy nieco więcej niż oposy, możemy lecieć ich zadanie nie było bardzo konkretnie sprecyzowane, więc skoro tym razem wrócą z pustymi rękami nikt nie powinien mieć im tego za złe.
@Mistrz Gry Maggie
-W porządku, w takim razie czas zapukać do drzwi. jej uśmiech nieco się powiększył. Okazja do odrobiny przemocy zawsze wprawiała Kennedy w dosyć dobry nastrój. Zaczęła naśladować mężczyznę, poruszać namiotem, a kiedy zobaczyła głowę zombiaka bez wahania uderzyła w nią swoją siekierką.
Potem usłyszeli strzał, który mógł być przypadkowy, ale mógł też znaczyć coś niedobrego.
-W porządku, znaleźliśmy nieco więcej niż oposy, możemy lecieć ich zadanie nie było bardzo konkretnie sprecyzowane, więc skoro tym razem wrócą z pustymi rękami nikt nie powinien mieć im tego za złe.
@Mistrz Gry Maggie
Atak na zombie
Rzut na zręczność (0)
[4] = 4
Udało się, ale... (dodatkowa niekorzyść)Obóz Marines
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nic
Boli głowa
23
Kennedy udało się powalić trupa, który tylko wystawił swój łeb zza materiału. Niestety, kawałek owego tworzywa zaplątał się podczas zamachu kobiety, finalnie tworząc małą dziurę w namiocie przy powalaniu trupa. No cóż, jakąś część rzeczy zdecydowanie musieli spisać na straty — zresztą, i tak i tak zostawili tam te rzeczy, więc kogo w sumie to obchodziło? Nikt nie mieszkał w tamtych namiotach, jednak teraz jeden z nich skończył z dziurą.
Jack odwrócił się do Kennedy, gdy trupy zostały już wyczyszczone, a następnie dodał: Czy w sumie rzeczywiście ich praca w tamtych rejonach miała jakiekolwiek znaczenie, skoro wcale nie tak daleko od obozu słychać było strzały? Jack był ciekaw, czy właściwie ktokolwiek będzie szedł na ryby tego dnia. Czy były stamtąd, czy nie, lepiej będzie to sprawdzić.
Poza tym ktoś będzie musiał wybrać się na zwiad po okolicy, by wykluczyć ewentualne grupy nieumarłych zmierzające w stronę ich obozowiska.
Były detektyw skierował się w stronę ich koni, które były pozostawione niedaleko jeziora. Nie było czasu, musieli się streszczać i iść sprawdzić, o co chodzi.
@Kennedy Addams
Jack odwrócił się do Kennedy, gdy trupy zostały już wyczyszczone, a następnie dodał: Czy w sumie rzeczywiście ich praca w tamtych rejonach miała jakiekolwiek znaczenie, skoro wcale nie tak daleko od obozu słychać było strzały? Jack był ciekaw, czy właściwie ktokolwiek będzie szedł na ryby tego dnia. Czy były stamtąd, czy nie, lepiej będzie to sprawdzić.
Poza tym ktoś będzie musiał wybrać się na zwiad po okolicy, by wykluczyć ewentualne grupy nieumarłych zmierzające w stronę ich obozowiska.
Były detektyw skierował się w stronę ich koni, które były pozostawione niedaleko jeziora. Nie było czasu, musieli się streszczać i iść sprawdzić, o co chodzi.
@Kennedy Addams
Obóz Marines
Kennedy Addams
Wyt
Sil
Zmy
Cha
Zre
Int
Szc
Przy sobie:
24
Ok, więc tym razem nie było blamażu i zamierzony cios jej wyszedł tak jak zaplanowała. No prawie. Zombiak może i leżał planowo powalony, jednak kawałek namiotu zaplątał się w trakcie wyprowadzania przez nią ciosu, co koniec końców zaowocowało powstaniem dziury w materacu. Kennedy skwitowała to krótkim -Kurwa! jednak, z racji tego, że nikt tutaj stale, ani nawet często nie przebywał, to nie przejmowała się tym zanadto. Jak ktoś będzie mocno potrzebować, jak nie, to ona sama naprawi, a przynajmniej zatka dziurę następnym razem jak pojawi się w tych okolicach.
Nie dane było im właściwie dokończyć patrolu, bowiem Jack koniecznie chcciał wracać do obozu jak najszybciej ze względu na strzały.
-W porządku, w porządku już jedziemy szczerze po wybiciu wszystkich trupów w najbliższej okolicy, Kennedy wolałaby rozejrzeć się jeszcze wokoło, nie miała jednak tym razem zamiaru się o to wykłócać. Podążyła w kierunku koni, a kiedy znalazła się obok nich, wsiadła na swojego i rzuciła -No to ruszajmy za niedługo się przekonamy jakie to cuda dzieją się właśnie w obozowisku, że wymaga aż wystrzałów.
@Mistrz Gry Maggie
Nie dane było im właściwie dokończyć patrolu, bowiem Jack koniecznie chcciał wracać do obozu jak najszybciej ze względu na strzały.
-W porządku, w porządku już jedziemy szczerze po wybiciu wszystkich trupów w najbliższej okolicy, Kennedy wolałaby rozejrzeć się jeszcze wokoło, nie miała jednak tym razem zamiaru się o to wykłócać. Podążyła w kierunku koni, a kiedy znalazła się obok nich, wsiadła na swojego i rzuciła -No to ruszajmy za niedługo się przekonamy jakie to cuda dzieją się właśnie w obozowisku, że wymaga aż wystrzałów.
@Mistrz Gry Maggie
Obóz Marines
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nic
Boli głowa
25
Dwójka skierowała się w stronę obozu. Już przy bramach wyglądało na to, że schodzą się do nich jacyś nowi ludzie. Kim byli? Wyglądało na to, że była wśród nich kobieta, jakiś chłopak i jakaś młodsza dziewczyna. Jednak nie byli w stanie stwierdzić, czy chłopak miał w rękach sporej wielkości plecak, czy może małe dziecko. To też było przy innej bramie, a ta dwójka ruszyła do tej przy głównej drodze.
Jack zdecydował się ruszyć w stronę obozu, pospieszając przy tym swojego konia. Nie było czasu, musiał wiedzieć, że z Charlie wszystko w porządku — to było teraz najważniejsze. Pewnie wchodziły w to też kwestie, chociażby przegadania jej do rozumu, żeby już nigdy więcej nie oddalała się od niego w ten sposób, jednak to później. Pierw musiał wiedzieć, że jest bezpieczna.
Dwójka powoli dotarła do głównej bramy, a chwilę później ktoś z obozu otworzył. Wjechali od razu na koniach, a Jack, sekunde później, zeskoczył ze swojego. Spojrzał na Kennedy.
Powiedział. Były detektyw zdecydowanie należał do takich, którzy nie wstydzili się prosić. Był miły, jednak po prosty potrzebował przysługi.
Dalej na: viewtopic.php?p=1830#p1830
@Kennedy Addams
Jack zdecydował się ruszyć w stronę obozu, pospieszając przy tym swojego konia. Nie było czasu, musiał wiedzieć, że z Charlie wszystko w porządku — to było teraz najważniejsze. Pewnie wchodziły w to też kwestie, chociażby przegadania jej do rozumu, żeby już nigdy więcej nie oddalała się od niego w ten sposób, jednak to później. Pierw musiał wiedzieć, że jest bezpieczna.
Dwójka powoli dotarła do głównej bramy, a chwilę później ktoś z obozu otworzył. Wjechali od razu na koniach, a Jack, sekunde później, zeskoczył ze swojego. Spojrzał na Kennedy.
“ Cholera, możesz mi pomóc? Weź nasze konie do stajni, rozbierz, wypuść na pastwisko, bo ja muszę iść jej poszukać. Nie chcę, żeby Sand myślał, że jej wypady na treningi wymykają się spod kontroli. Błagam, błagam. ”
Dalej na: viewtopic.php?p=1830#p1830
@Kennedy Addams