Henry był w środku przyczepy. Drzemał. Nie wyglądał najlepiej, a wręcz przeciwnie — wyglądał coraz gorzej. Obraz spoconego, zmęczonego człowieka, trawionego przez okropną infekcję w okolicach nogi będzie czymś, co pewnie na długo zapadnie w pamięci Kate. Szczególnie, jeśli miała gdzieś tam koło niego zasiąść i odpocząć.
W jakimś sensie tutaj było nawet gorzej niż na zewnątrz. Wszechobecne trupy miały to do siebie, że niesłychanie cuchnęły — jednak ten smród, tutaj? To był nowy zapach. Ropa wylewająca się z rany i zatamowana przepoconymi opatrunkami człowieka, który nie widział prysznica już od dawna. Zresztą, jak miał widzieć? Skoro Evergreen głównie dbało o higienę nad jeziorem, ciężko było takiego człowieka tam przenieść. Najlepsze, na co było ich stać, to obmycie go przy użyciu gąbki, jednak też mężczyzna mało kiedy czuł się wystarczająco dobrze, by jakikolwiek dotyk nie sprowadzał na niego fali bólu.
To był inny poziom, nie to, co Breckenridge. Tutaj ludzie umierali w zapoconych łóżkach i chodzili w tych samych ubraniach przez długie tygodnie, walcząc o każdy kęs czegoś do zjedzenia. Smutny obraz tego, czym Breckenridge mogło być, jednak nie było. Nie mieli tutaj medyka, tak po prostu. A teraz nie mieli tutaj nawet wielu leków przeciwbólowych — a przynajmniej takich, które rzeczywiście uśmierzyłyby poziom bólu, z którym mierzył się Williams. Jedyne co mieli to te podwędzone Kate, które zapewniły teraz Henry'emu kilka godzin spokojnego snu.
Przyczepa była kiepsko wentylowana, na zewnątrz było gorąco. W środku było duszno i śmierdziało, bo wszystko, cały ten obóz, składał się jedynie z takich przyczep. Wystawione na słońce, na polanie, niczym na patelni, grilowały się bezustannie. Jednak mimo tych wszystkich rzeczy, dawały ludziom tutaj szansę na przetrwanie. Jednak jakie to było życie?
Z zewnątrz słychać było rozmowy różnego pokroju — teraz byli nieco głębiej w obozie i Kate mogła zauważyć, że było tutaj nieco więcej osób. Wtem, oboje wraz z White'm usłyszeli:
Ewidentnie był to swojego rodzaju alarm, że mężczyzna idzie pozbyć się kolejnej fali, która napastuje ich ogrodzenie. Tego typu wydarzenie miało miejsce dość często w ich codzienności. Casey lubił ogłaszać, że idzie na zewnątrz być mężczyzną.
@Kate Lawson @Rickard White