
Claire Williams
Genevieve (Charon Docks at Daylight)
- podstawy
- szczegóły
- statystyki
- ekwipunek

imię i nazwisko
Claire Williams
data urodzenia
08.03.1999
miejsce urodzenia
Breckenridge, Kolorado
zawód
Zastępca Dowódcy Zwiadowców
słabe strony
- Lęk wysokości - okej, może lęk to przesada. Duże wysokości nie wprawiają ją w irracjonalny, paraliżujący strach. Po prostu, jeśli znajduje się gdzieś wysoko, to zaczyna czuć dyskomfort. Jest lepiej, jeśli ma się gdzie oprzeć, ale bez barierek to preferuje trzymać się z dala od krawędzi.
- Krytyczne myślenie - niestety czasami za dużo myśli i wtedy zdarza jej się wyolbrzymić swoje niepowodzenia. Sprawia to, że niekiedy z większą trudnością radzi sobie w swojej roli jako zastępca Sanda.
- Paranoja - tak samo, jak w przypadku lęku, nie jest to coś ekstremalnego. Po prostu nawet w przypadku bliskich osób zdarzają jej się często myśli typu czy to co powiedział/a nie ma drugiego dna?
- Nadszarpnięte zaufanie - niestety życie w apokalipsie nie jest usłane różami, a Claire miała okazję doświadczyć najgorszych przejawów ludzkiej natury. Trochę dłużej zajmuje zdobycie jej zaufania, ale jeśli już się to komuś uda, to potrafi być lojalną przyjaciółką.
+/- Przeważnie spokojna i wyrozumiała, lecz niekiedy, jak ją ktoś mocno zdenerwuje, to potrafi powiedzieć lub zrobić coś, czego może potem żałować. Albo i nie. Zależy, czy w jej mniemaniu dana osoba sobie na to zasłużyła.
- Krytyczne myślenie - niestety czasami za dużo myśli i wtedy zdarza jej się wyolbrzymić swoje niepowodzenia. Sprawia to, że niekiedy z większą trudnością radzi sobie w swojej roli jako zastępca Sanda.
- Paranoja - tak samo, jak w przypadku lęku, nie jest to coś ekstremalnego. Po prostu nawet w przypadku bliskich osób zdarzają jej się często myśli typu czy to co powiedział/a nie ma drugiego dna?
- Nadszarpnięte zaufanie - niestety życie w apokalipsie nie jest usłane różami, a Claire miała okazję doświadczyć najgorszych przejawów ludzkiej natury. Trochę dłużej zajmuje zdobycie jej zaufania, ale jeśli już się to komuś uda, to potrafi być lojalną przyjaciółką.
+/- Przeważnie spokojna i wyrozumiała, lecz niekiedy, jak ją ktoś mocno zdenerwuje, to potrafi powiedzieć lub zrobić coś, czego może potem żałować. Albo i nie. Zależy, czy w jej mniemaniu dana osoba sobie na to zasłużyła.
mocne strony
+ Dobra kondycja - w szkole uprawiała sport, a jeszcze przed tym i w międzyczasie rodzina Williamsów dużo podróżowała, czy organizowała kempingi w dziczy. Tak więc też długie spacery czy wysiłek fizyczny nie były jej obce.
+ Empatia - ma w zwyczaju uważnie wysłuchiwać drugiej osoby, często jej nawet mówiono, że dobra z niej słuchaczka. Jednocześnie stara się dobrze radzić i służyć innym pomocą.
+ Orientacja w terenie - częste podróże i biwakowanie sprawiły, że choć może nie znać okolicy, to jednak wie, jak czytać mapy, a w nocy odnaleźć Gwiazdę Północną.
+ Krytyczne myślenie - zawsze pomyśli dwa razy, jeśli sytuacja tego wymaga, a pod presją czasu stara się zachowywać spokój.
+ Pozytywna aura - większość lokalnych mieszkańców opisałaby ją w pozytywnym świetle. Uśmiechnięta, zawsze powie dzień dobry i chwilę porozmawia, przytrzyma drzwi.
+ Trening bojowy - po szkoleniu na zwiadowcę zna podstawy samoobrony oraz potrafi posługiwać się bronią palną.
+ Jazda na koniu - jak tylko nadarzyła się okazja to za namową Echo razem poszły na kurs z jazdy konnej w obozie.
+ Empatia - ma w zwyczaju uważnie wysłuchiwać drugiej osoby, często jej nawet mówiono, że dobra z niej słuchaczka. Jednocześnie stara się dobrze radzić i służyć innym pomocą.
+ Orientacja w terenie - częste podróże i biwakowanie sprawiły, że choć może nie znać okolicy, to jednak wie, jak czytać mapy, a w nocy odnaleźć Gwiazdę Północną.
+ Krytyczne myślenie - zawsze pomyśli dwa razy, jeśli sytuacja tego wymaga, a pod presją czasu stara się zachowywać spokój.
+ Pozytywna aura - większość lokalnych mieszkańców opisałaby ją w pozytywnym świetle. Uśmiechnięta, zawsze powie dzień dobry i chwilę porozmawia, przytrzyma drzwi.
+ Trening bojowy - po szkoleniu na zwiadowcę zna podstawy samoobrony oraz potrafi posługiwać się bronią palną.
+ Jazda na koniu - jak tylko nadarzyła się okazja to za namową Echo razem poszły na kurs z jazdy konnej w obozie.
ciekawostki
{> W gry komputerowe grała odkąd pamięcią sięga (tak naprawdę to od liceum). Namówił ją do tego znajomy, kiedy widziała, jak grał w Diablo 2. Ogólnie uwielbia wiele gatunków, ale na pewno wspomniane Diablo jest jej ulubionym, Simsy, czy też Mass Effect.
{> W obozie Nowe Breckenridge podłapała z powrotem swoje hobby w postaci gry na gitarze. Po pewnej feralnej grze w bilarda z Echo Puffin, obie dziewczyny uzgodniły, że wspólnie zasługują na jakąś nagrodę za dobry mecz. Claire ze swojej strony nauczyła się kawałka Macklemore - Can't Hold Us, by zagrać go na gitarze. Początkowo wstydziła się zaśpiewać, ale Echo podłapała rytm, a Claire do niej wreszcie dołączyła.
{> Ciekawe jak przeżyje bez kawy, kiedy trupy chodzą po ziemi? Okej, nie przesadzajmy. Nie jest aż tak uzależniona od czarnego drinku. Nie zmienia to faktu, że lubiła kawę i zwykła pić 1-2 dziennie. Przeważnie z mlekiem i dwoma łyżkami cukru.
{> Książki lubiła czytać w szkole, do nauki. Dla przyjemności? Czemu nie, ale jest bardzo wybredna. Przez ostatnie... pięć (?) lat przeczytała Hobbita i Władcę Pierścieni i serię Metro, tak więc nie jest aż tak aktywną czytelniczką. Musi ją coś bardzo zaciekawić.
{> Nie cierpi samolotów. Latała nimi, ale jednak nie czuje się z tym komfortowo.
{> Nigdy nie potrafiła zrozumieć fenomenu anime
{> Zastanawiała się kiedyś nad LARPem, ale jakoś nigdy nie dała rady się na takie coś namówić.
{> Oprócz języka angielskiego zna także hiszpański, którego zaczęła się uczyć w liceum.
{> Do 21 roku życia była abstynentką. Potem spróbowała piwo, wino i... jakoś niespecjalnie się przekonała. Oczywiście okazjonalnie piła, ale nie było to wielkie przeżycie.
{> Była zawodniczką licealnej drużyny hokejowej, ale zrezygnowała z grania na rok przed końcem szkoły po tym, jak jeden z meczów prawie nie skończył się dla niej poważnym wypadkiem.
{> Pizza to jej ulubione jedzenie. Nawet ma taką osobistą tradycję, że gdziekolwiek się uda w podróży, czy wakacje, to przed powrotem z wypadu musi spróbować lokalnej pizzy.
{> Przed wybuchem epidemii była spikerką radiową w radiostacji The Mountain Mix.
{> Jak tylko obozowi udało się zdobyć konie, to został zorganizowany kurs jazdy na nich. W mgnieniu oka Claire została złapana przez Echo i namówiona przez nią na pójście na to. Było zabawnie, nawet kilka razy się Claire wywaliła, ale bez większych szkód dla siebie czy innych. Przy okazji nauczyła się trochę obcować z tymi zwierzętami.
{> W apokalipsie trzeba znaleźć sposoby na rozluźnienie się po ciężkim dniu. Dla Claire jest to słuchanie muzyki na iPodzie, który został jej sprezentowany razem ze słuchawkami dousznymi. Jest to zmodyfikowana wersja urządzenia, które można naładować ładowarką dynamo.
{> Czasami, kiedy jej włosy za bardzo zarosną i nie miała okazji, by je przyciąć, to związuje je sobie gumką. Jesli nie, to albo trzyma ją w kieszeni, albo założoną na jednym z nadgarstków.
{> W obozie Nowe Breckenridge podłapała z powrotem swoje hobby w postaci gry na gitarze. Po pewnej feralnej grze w bilarda z Echo Puffin, obie dziewczyny uzgodniły, że wspólnie zasługują na jakąś nagrodę za dobry mecz. Claire ze swojej strony nauczyła się kawałka Macklemore - Can't Hold Us, by zagrać go na gitarze. Początkowo wstydziła się zaśpiewać, ale Echo podłapała rytm, a Claire do niej wreszcie dołączyła.
{> Ciekawe jak przeżyje bez kawy, kiedy trupy chodzą po ziemi? Okej, nie przesadzajmy. Nie jest aż tak uzależniona od czarnego drinku. Nie zmienia to faktu, że lubiła kawę i zwykła pić 1-2 dziennie. Przeważnie z mlekiem i dwoma łyżkami cukru.
{> Książki lubiła czytać w szkole, do nauki. Dla przyjemności? Czemu nie, ale jest bardzo wybredna. Przez ostatnie... pięć (?) lat przeczytała Hobbita i Władcę Pierścieni i serię Metro, tak więc nie jest aż tak aktywną czytelniczką. Musi ją coś bardzo zaciekawić.
{> Nie cierpi samolotów. Latała nimi, ale jednak nie czuje się z tym komfortowo.
{> Nigdy nie potrafiła zrozumieć fenomenu anime
{> Zastanawiała się kiedyś nad LARPem, ale jakoś nigdy nie dała rady się na takie coś namówić.
{> Oprócz języka angielskiego zna także hiszpański, którego zaczęła się uczyć w liceum.
{> Do 21 roku życia była abstynentką. Potem spróbowała piwo, wino i... jakoś niespecjalnie się przekonała. Oczywiście okazjonalnie piła, ale nie było to wielkie przeżycie.
{> Była zawodniczką licealnej drużyny hokejowej, ale zrezygnowała z grania na rok przed końcem szkoły po tym, jak jeden z meczów prawie nie skończył się dla niej poważnym wypadkiem.
{> Pizza to jej ulubione jedzenie. Nawet ma taką osobistą tradycję, że gdziekolwiek się uda w podróży, czy wakacje, to przed powrotem z wypadu musi spróbować lokalnej pizzy.
{> Przed wybuchem epidemii była spikerką radiową w radiostacji The Mountain Mix.
{> Jak tylko obozowi udało się zdobyć konie, to został zorganizowany kurs jazdy na nich. W mgnieniu oka Claire została złapana przez Echo i namówiona przez nią na pójście na to. Było zabawnie, nawet kilka razy się Claire wywaliła, ale bez większych szkód dla siebie czy innych. Przy okazji nauczyła się trochę obcować z tymi zwierzętami.
{> W apokalipsie trzeba znaleźć sposoby na rozluźnienie się po ciężkim dniu. Dla Claire jest to słuchanie muzyki na iPodzie, który został jej sprezentowany razem ze słuchawkami dousznymi. Jest to zmodyfikowana wersja urządzenia, które można naładować ładowarką dynamo.
{> Czasami, kiedy jej włosy za bardzo zarosną i nie miała okazji, by je przyciąć, to związuje je sobie gumką. Jesli nie, to albo trzyma ją w kieszeni, albo założoną na jednym z nadgarstków.
siła
0
zręczność
1
wytrzymałość
2
inteligencja
1
charyzma
0
zmysły
1
szczęście
1
ekwipunek
- plecak trekkingowy
- 2 noże: motylkowy i myśliwski
- pistolet 9mm + 2 magazynki
- zestaw ubrań na przebranie
- portfel z dokumentami i ok. 20 dolarami w banknotach
- rozładowany telefon komórkowy
- zdjęcie rodzinne, na którym jest Claire z siostrą i ich rodzicami
- zestaw kluczy (osobiste)
- latarka + baterie w opakowaniu
- stary, zmodyfikowany iPod, słuchawki douszne i ładowarka dynamo
- krótkofalówka
- 2 noże: motylkowy i myśliwski
- pistolet 9mm + 2 magazynki
- zestaw ubrań na przebranie
- portfel z dokumentami i ok. 20 dolarami w banknotach
- rozładowany telefon komórkowy
- zdjęcie rodzinne, na którym jest Claire z siostrą i ich rodzicami
- zestaw kluczy (osobiste)
- latarka + baterie w opakowaniu
- stary, zmodyfikowany iPod, słuchawki douszne i ładowarka dynamo
- krótkofalówka
Wygląd
Claire to dziewczyna o raczej przeciętnej budowie ciała. Nie jest bowiem ani za chuda, ani za gruba, mierząc 170 cm wzrostu i z wagą 58 kg. Tak więc już po tych faktach można dostrzec, że najpewniej w życiu odżywiała się w miarę zdrowo, dostarczając swojemu ciału przy tym odpowiedniej ilości wysiłku fizycznego. Nie jest jednak wysportowana i o taką budowę ciała nie można by ją było posądzić. Fizyczną siłę na poziomie przeciętnej dwudziestoparolatki zastępowała większą wytrzymałością, którą nabyła dzięki rodzinnym wypadom kempingowym w dzicz. Jej głowę zdobią ciemnobrązowe, średniej długości włosy, które sięgają prawie do podstawy szyi. Świat wokół siebie obserwuje brązowymi oczami, zaś cera jest jasna z lekką opalenizną. Efekt tego, że już przed wybuchem zarazy pół na pół spędzała czas pod gołym niebem i we własnym domu. W końcu takie piękne krajobrazy Kolorado, że aż wstyd byłoby ich nie wykorzystywać. Nie posiada żadnych znaków szczególnych, jak blizny, czy tatuaże. Jeśli chodzi o ubiór, to stawia raczej na prostotę i małomiasteczkową stylistykę. Tak więc raczej można ją było spotkać w jeansach, t-shirtach, bluzach z kapturem, koszulkach flanelowych czy skórzanych kurtkach. Raz na jakiś czas, jeśli humor miała akurat w sam raz lub okoliczność wymagała, to zakładała na siebie sukienki, nawet ot tak na zwykły dzień, gdy było wystarczająco ciepło. Najczęściej jednak obstawiała przy jeansach i t-shirtach lub koszulkach na ramiączkach. Obecnie, po tylu miesiącach życia w nowej rzeczywistości, można ją dodatkowo często spotkać z założonym paskiem, na którym znajduje się miejsce na krótkofalówkę oraz kabury na broń palną krótką i nóż.
Historia
Nim świat stanął na głowie - przed wrześniem 2022
Każda opowieść musi mieć jakiś swój początek i nie inaczej było z Claire. Urodzona w rodzinie Williamsów, nie była jednak jedynaczką, gdyż o parę lat uprzedziła ją starsza siostra imieniem Sarah. Jeśli ktokolwiek oczekiwał jakieś wielkie rodzinnej tragedii, ojca alkoholika, czy może niespodziewanego zwrotu akcji, że Claire została adoptowana, to niestety, ale jej okres dzieciństwa był o jak bardzo zwyczajny. Ojciec Henry z zawodu był leśniczym, a matka Amanda pracowała w aptece. Dorastając, spędzała z rodziną mnóstwo czasu na różnych wypadach, biwakach, ale też na podróżach poza stan Kolorado. Wprawdzie wytworzyło to w niej miłość do zwiedzania, to jednak nie wywarło na Claire tak wielkiego wpływu, by nawet myślała o przeprowadzce z Kolorado. Coś było w urokliwych krajobrazach, górach, rzekach i ludziach tego stanu... nie mogła tego w żaden sposób znaleźć gdzieś indziej. Nie myślała jednak o tych sprawach jako zwyczajny szkrab. Nie, jako mała kulka energii była bardziej skupiona na zabawach, eksploracji i poznawaniu nowych osób. Z tym ostatnim różnie bywało, ponieważ u Claire wytworzył się typ charakteru, który w późniejszych latach dzięki dostępowi do Internetu, rozpoznałaby jako typ ambiwertyka. W wielkim skrócie Claire z jednej strony miewała dni, gdy przejawiała cechy typowej ekstrawertyczki, a z drugiej strony na kolejny dzień preferowała swoje własne towarzystwo niczym typowa introwertyczka. Ambiwertycy zwyczajnie nie posiadali żadnych ekstremalnych cech intro- lub ekstrawertyka. W każdym razie powodowało to tyle, że za młodu nie zdobyła zbyt wielkiej grupy przyjaciół. Nie przeszkadzało jej to za bardzo. Nie była typem osoby, której zależało na popularności. Raczej wolała mieć małą, ale zgraną grupę znajomych. Szkoła nie była inna. Do geniuszów nie należała, ale częściej zdobywała 4ki niż 3ki na testach.
Oczywiście mowa była o szkole podstawowej, po której przyszło liceum. Nie działo się w jego trakcie nic nadzwyczajnego. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że doświadczenie Claire z liceum było typowe. Miała swoje wzloty i upadki, nawet doświadczyła w pewnym stopniu prześladowania, bo jednak musieli się trafić tacy, którzy postrzegali ją jako nudną kujonkę, wiecznie z głową w książkach. Było to dalekie od prawdy, bo nie czytała książek. Przynajmniej nie aż tyle, ale jednak musiała się uczyć, by jednak coś z tej szkoły wynieść, nie? Po ukończeniu szkoły średniej Claire miała nie mały dylemat. Można wręcz stwierdzić, że był to dość duży orzech do zgryzienia. W końcu przed laty jej siostra wyjechała z Breckenridge w pogoni za edukację do Denver. Kuzynka z Dillon także wybrała się na uniwersytet, ale do Filadelfii. Claire zastanawiała się więc, czy aby też powinna. W końcu jednak matka, dostrzegając problemy młodszej z córek, postanowiła porozmawiać z nią. Wyjaśniła, że nie musi robić niczego, czego by nie chciała i ona, i jej mąż, przede wszystkim chcieli szczęścia Claire. Ta od paru ładnych lat interesowała się muzyką i nawet ze znajomymi założyła w liceum zespół, który zagrał kilka lokalnych koncertów. Nie w głowie jej była jakaś wielka kariera muzyczna, ale kiedy kilka miesięcy po ukończeniu szkoły średniej usłyszała o tym, że w The Mountain Mix, lokalnej radiostacji, szukali kogoś na stanowisko prowadzącego, to nie mogła się powstrzymać, by nie spróbować swojego szczęścia. Była młoda, bardzo młoda, w końcu ledwo co wyciśnięta z liceum. Do tego bez doświadczenia zawodowego. Najwyraźniej jednak musiała wywrzeć dobre wrażenie swoim entuzjazmem, ponieważ właściciel radiostacji postanowił zatrudnić młodą Williams. Tak oto zaczęła się jej kariera w show biznesie, choć trzeba na to stwierdzenie patrzeć z przymrużeniem oka. W końcu prowadziła lokalną radiostację. Nie było to nic wielkiego, ale było to dla Claire coś ekscytującego. Coś, co mogła polubić.
Kolejne lata mijały Claire na powolnym utożsamianiu się z bycia dorosłą. Po tym, jak znalazła pracę z prowadzeniem radiostacji, w końcu udało jej się znaleźć swoje własne cztery ściany, choć były one specyficzne. Mianowicie po mniej więcej roku bycia głosem The Mountain Mix udało jej się namówić swojego szefa na to, aby przekształciła część studia, które znajdowało się powyżej jego kawiarni, w mieszkanie dla Claire. Nie było ono specjalnie duże, ale jednak była w stanie na tyle wszystkim zagospodarować, że sprzęt radiowy, zamiast być rozłożonym po wszystkich pomieszczeniach, skupiła tylko na jednym, a resztę pomieszczeń przeobraziła w część mieszkalną. Dziwnie tak trochę, mieszkać nad kawiarnią. Ktoś inny by to powiedział, ale nie Williams. Na harmider nigdy nie narzekała, bo przecież kawiarenka to nie pub, który by działał do godzin porannych. Tak więc ze snem nie miała problemu, a jednak niedaleko było do miejsca, gdzie mogła sobie załatwić kawę i jakieś ciacho. Z jej punktu widzenia taka lokalizacja to same plusy. Niestety minusem pracy było to, że nadzór nad radiostacją raczej zawalił jakiekolwiek plany wielkiego muzycznego turnusu. Nie były to nigdy jej plany, oczywiście. Bardziej jej ekipy, która w końcu bez niej opuściła Breckenridge. Ona była szczęśliwa z faktem, że jednak mogła pracować w branży muzycznej i zostać w znajomych okolicach.
Oczywiście mowa była o szkole podstawowej, po której przyszło liceum. Nie działo się w jego trakcie nic nadzwyczajnego. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że doświadczenie Claire z liceum było typowe. Miała swoje wzloty i upadki, nawet doświadczyła w pewnym stopniu prześladowania, bo jednak musieli się trafić tacy, którzy postrzegali ją jako nudną kujonkę, wiecznie z głową w książkach. Było to dalekie od prawdy, bo nie czytała książek. Przynajmniej nie aż tyle, ale jednak musiała się uczyć, by jednak coś z tej szkoły wynieść, nie? Po ukończeniu szkoły średniej Claire miała nie mały dylemat. Można wręcz stwierdzić, że był to dość duży orzech do zgryzienia. W końcu przed laty jej siostra wyjechała z Breckenridge w pogoni za edukację do Denver. Kuzynka z Dillon także wybrała się na uniwersytet, ale do Filadelfii. Claire zastanawiała się więc, czy aby też powinna. W końcu jednak matka, dostrzegając problemy młodszej z córek, postanowiła porozmawiać z nią. Wyjaśniła, że nie musi robić niczego, czego by nie chciała i ona, i jej mąż, przede wszystkim chcieli szczęścia Claire. Ta od paru ładnych lat interesowała się muzyką i nawet ze znajomymi założyła w liceum zespół, który zagrał kilka lokalnych koncertów. Nie w głowie jej była jakaś wielka kariera muzyczna, ale kiedy kilka miesięcy po ukończeniu szkoły średniej usłyszała o tym, że w The Mountain Mix, lokalnej radiostacji, szukali kogoś na stanowisko prowadzącego, to nie mogła się powstrzymać, by nie spróbować swojego szczęścia. Była młoda, bardzo młoda, w końcu ledwo co wyciśnięta z liceum. Do tego bez doświadczenia zawodowego. Najwyraźniej jednak musiała wywrzeć dobre wrażenie swoim entuzjazmem, ponieważ właściciel radiostacji postanowił zatrudnić młodą Williams. Tak oto zaczęła się jej kariera w show biznesie, choć trzeba na to stwierdzenie patrzeć z przymrużeniem oka. W końcu prowadziła lokalną radiostację. Nie było to nic wielkiego, ale było to dla Claire coś ekscytującego. Coś, co mogła polubić.
Kolejne lata mijały Claire na powolnym utożsamianiu się z bycia dorosłą. Po tym, jak znalazła pracę z prowadzeniem radiostacji, w końcu udało jej się znaleźć swoje własne cztery ściany, choć były one specyficzne. Mianowicie po mniej więcej roku bycia głosem The Mountain Mix udało jej się namówić swojego szefa na to, aby przekształciła część studia, które znajdowało się powyżej jego kawiarni, w mieszkanie dla Claire. Nie było ono specjalnie duże, ale jednak była w stanie na tyle wszystkim zagospodarować, że sprzęt radiowy, zamiast być rozłożonym po wszystkich pomieszczeniach, skupiła tylko na jednym, a resztę pomieszczeń przeobraziła w część mieszkalną. Dziwnie tak trochę, mieszkać nad kawiarnią. Ktoś inny by to powiedział, ale nie Williams. Na harmider nigdy nie narzekała, bo przecież kawiarenka to nie pub, który by działał do godzin porannych. Tak więc ze snem nie miała problemu, a jednak niedaleko było do miejsca, gdzie mogła sobie załatwić kawę i jakieś ciacho. Z jej punktu widzenia taka lokalizacja to same plusy. Niestety minusem pracy było to, że nadzór nad radiostacją raczej zawalił jakiekolwiek plany wielkiego muzycznego turnusu. Nie były to nigdy jej plany, oczywiście. Bardziej jej ekipy, która w końcu bez niej opuściła Breckenridge. Ona była szczęśliwa z faktem, że jednak mogła pracować w branży muzycznej i zostać w znajomych okolicach.
1 Sezon - wrzesień 2022
W końcu nastał rok 2022 i tam gdzieś w lipcu lub sierpniu dotarły do niej informacje o tym, że Allison, kuzynka, co wyjechała za nauką i pracą, planowała wracać na stare śmieci i szukała jakiegoś dachu nad głową w Breckenridge. Claire oczywiście postanowiła z tym pomóc. Na przełomie sierpnia-września jej rodzice planowali odwiedzić siostrę Claire w Denver, gdzie mieszkała z mężem i synem. Młodsza Williams nie mogła jednak z nimi się udać, bo zdążyła wyczerpać urlop na kilkutygodniowe wakacje w Miami. Dlatego planem było, że rodzice udadzą się do Denver 12 września, na dwa tygodnie, a Claire będzie ich odwiedzać w weekendy. W planach było udać się tam już w piątek 16go, lecz na parę dni przed świat musiał się zawalić.
Zewsząd zaczęły docierać informacje o nowej chorobie, która powodowała u ludzi niespotykaną dotąd agresję i żądzę ludzkiego mięsa. To drugie Claire odkryła sama, gdy pierwszego dnia była świadkiem, jak jeden z agresorów niedaleko kawiarni zaatakował klienta lokalu i dosłownie zaczął pożerać jego szyję, kiedy ten jeszcze dusił się własną krwią. Już nawet nie dni, ale kolejne godziny zaczęły uświadamiać Claire w tym, że coś naprawdę złego się działo. Wkrótce jednak miało do niej dotrzeć - świat, który znała, zniknął. Nic już nie miało być takie jak wcześniej. Pierwszy tydzień po ogłoszeniu stanu wyjątkowego był ciężki. Powoli przestała się czuć pewnie w swoim mieszkaniu, więc jak tylko zabrakło prądu, to postanowiła sprawdzić swój rodzinny dom. Miała w końcu do niego klucze. Przez pierwsze dni próbowała się skontaktować z rodzicami, potem z siostrą, ale linie telefoniczne były zajęte. Nie wiedząc, co więcej mogła zrobić, postanowiła zabarykadować rodzinny dom. Uznała, że bezpieczniej będzie zostać w środku, a z nielicznymi zapasami w domu rodziców i tymi, które zdołała ze sobą zabrać pomyślała, że przy odpowiednim racjonowaniu uda się jej wytrzymać przez kilka dni. Może będzie to wystarczająco dużo czasu na przybycie pomocy. Po upływie kolejnego tygodnia była jednak zmuszona opuścić "bezpieczną" przystań, kiedy musiała się zmierzyć z perspektywą śmierci głodowej.
Breckenridge nie było już tym samym miasteczkiem, w którym dorastała. Wszędzie widziała nic tylko śmierć i zniszczenie. Zderzone z czymś lub kimś samochody, wybite szyby, walające się gdzieniegdzie zwłoki lub takie, które wciąż się poruszały. Zarażenie. Nigdy nie była pewna, co o nich sądzić, lecz z każdym kolejnym dniem przemijała ułuda, że da się ich uratować. W końcu jak można uratować czyiś brak nogi? Oderwaną szczękę? Dziurę w torsie? Musiała w końcu dopuścić do siebie straszliwą prawdę. Mieli doczynienia z chodzącymi trupami. Nie wszyscy, których napotkała byli jednak zarażeni. Napotkała na swojej drodze zarówno osoby, które były w skore oraz w stanie jej pomóc, takie które potrzebowały jej pomocy, ale też i ci, którzy stracili jej zaufanie. W tym wszystkim udało jej się jednak odnaleźć swoją kuzynkę, którą równie szybko straciła, gdy ich drogi się rozeszły. Pomimo swoich starań Claire nie była w stanie odnaleźć Allison. Zamiast tego odnalazła innych ludzi. Ludzi, którzy ją potrzebowali. Ludzi, których ona potrzebowała.
Hotel Breckenridge. Tyle osób w przeszłości używało tego miejsca jako tymczasowego schronienia w trakcie wakacji, jak przyjeżdżali do miasteczka na zimę, czy w lato, by podziwiać piękne góry w Kolorado. Williams nie sądziła, że pewnego dnia zacznie to miejsce nazywać swoim domem. Tak się jednak stało, kiedy szukając lepszego miejsca na przeczekanie światowego kataklizmu, napotkała grupę, mieszkającą w hotelu. Była to mieszanka osób, które znała z okolic, ale i dużo nowych twarzy. Szybko się jednak przekonała, że nie byli jedynymi ludźmi, choć zdawali się być jedynymi przyjaznymi. Ich grupa, jeszcze zanim Claire się tam pojawiła, miała starcia z bandą przestępców ukrywających się na komisariacie. Sterroryzowali ludzi i zabili właściciela hotelu. Claire nie maiła złudzeń, że będzie łatwo, ale nie zamierzała się poddawać. Kolejne dni poznawała ludzi, z którymi dzieliła dach, ale też pracowała na dobro ich małego zbiorowiska. Wtedy przybyli oni.
Wojskowi. Już wcześniej po Breckenridge krążył oddział żołnierzy, ale to był dopiero początek. Pod koniec września, kiedy od rozpoczęcia się epidemii minęło parę tygodni, do miasteczka przybył duży konwój składający się z wojska oraz cywili. Pochodzili oni z Denver, gdzie ponoć obóz uchodźczy upadł pod naporem hordy nieumarłych. Potrzebowali oni pomocy przy utworzeniu nowego obozu, który w założeniu miał się stać osadą chroniącą przed zagrożeniami z zewnątrz - czy to ze strony zarażonych, czy innych ludzi. Zaczęli więc szukać tej pomocy wśród lokalnej społeczności Breckenridge, której udało się schronić przed postępami zarazy przez te ostatnie tygodnie. Jednymi z nich była Claire i jej grupa. Oczywiście instynktem większości z nich było przystanie na warunki wojska. Perspektywa bezpieczeństwa jednak robiła swoje, nawet jeśli niektórzy mieli wątpliwości. Claire jednak widziała w tym przede wszystkim plusy. Bezpieczeństwo dla siebie i osób, które miała na swojej głowie. No i możliwość, że może dzięki temu spotka się ze swoją zaginioną rodziną, która wedle jej wiedzy wciąż była uwięziona w Denver. Były to zalety, których Williams nie mogła zignorować, więc zaliczyła się do grona grupy z hotelu, którzy popierali dołączenie do nowopowstającego obozu.
Zewsząd zaczęły docierać informacje o nowej chorobie, która powodowała u ludzi niespotykaną dotąd agresję i żądzę ludzkiego mięsa. To drugie Claire odkryła sama, gdy pierwszego dnia była świadkiem, jak jeden z agresorów niedaleko kawiarni zaatakował klienta lokalu i dosłownie zaczął pożerać jego szyję, kiedy ten jeszcze dusił się własną krwią. Już nawet nie dni, ale kolejne godziny zaczęły uświadamiać Claire w tym, że coś naprawdę złego się działo. Wkrótce jednak miało do niej dotrzeć - świat, który znała, zniknął. Nic już nie miało być takie jak wcześniej. Pierwszy tydzień po ogłoszeniu stanu wyjątkowego był ciężki. Powoli przestała się czuć pewnie w swoim mieszkaniu, więc jak tylko zabrakło prądu, to postanowiła sprawdzić swój rodzinny dom. Miała w końcu do niego klucze. Przez pierwsze dni próbowała się skontaktować z rodzicami, potem z siostrą, ale linie telefoniczne były zajęte. Nie wiedząc, co więcej mogła zrobić, postanowiła zabarykadować rodzinny dom. Uznała, że bezpieczniej będzie zostać w środku, a z nielicznymi zapasami w domu rodziców i tymi, które zdołała ze sobą zabrać pomyślała, że przy odpowiednim racjonowaniu uda się jej wytrzymać przez kilka dni. Może będzie to wystarczająco dużo czasu na przybycie pomocy. Po upływie kolejnego tygodnia była jednak zmuszona opuścić "bezpieczną" przystań, kiedy musiała się zmierzyć z perspektywą śmierci głodowej.
Breckenridge nie było już tym samym miasteczkiem, w którym dorastała. Wszędzie widziała nic tylko śmierć i zniszczenie. Zderzone z czymś lub kimś samochody, wybite szyby, walające się gdzieniegdzie zwłoki lub takie, które wciąż się poruszały. Zarażenie. Nigdy nie była pewna, co o nich sądzić, lecz z każdym kolejnym dniem przemijała ułuda, że da się ich uratować. W końcu jak można uratować czyiś brak nogi? Oderwaną szczękę? Dziurę w torsie? Musiała w końcu dopuścić do siebie straszliwą prawdę. Mieli doczynienia z chodzącymi trupami. Nie wszyscy, których napotkała byli jednak zarażeni. Napotkała na swojej drodze zarówno osoby, które były w skore oraz w stanie jej pomóc, takie które potrzebowały jej pomocy, ale też i ci, którzy stracili jej zaufanie. W tym wszystkim udało jej się jednak odnaleźć swoją kuzynkę, którą równie szybko straciła, gdy ich drogi się rozeszły. Pomimo swoich starań Claire nie była w stanie odnaleźć Allison. Zamiast tego odnalazła innych ludzi. Ludzi, którzy ją potrzebowali. Ludzi, których ona potrzebowała.
Hotel Breckenridge. Tyle osób w przeszłości używało tego miejsca jako tymczasowego schronienia w trakcie wakacji, jak przyjeżdżali do miasteczka na zimę, czy w lato, by podziwiać piękne góry w Kolorado. Williams nie sądziła, że pewnego dnia zacznie to miejsce nazywać swoim domem. Tak się jednak stało, kiedy szukając lepszego miejsca na przeczekanie światowego kataklizmu, napotkała grupę, mieszkającą w hotelu. Była to mieszanka osób, które znała z okolic, ale i dużo nowych twarzy. Szybko się jednak przekonała, że nie byli jedynymi ludźmi, choć zdawali się być jedynymi przyjaznymi. Ich grupa, jeszcze zanim Claire się tam pojawiła, miała starcia z bandą przestępców ukrywających się na komisariacie. Sterroryzowali ludzi i zabili właściciela hotelu. Claire nie maiła złudzeń, że będzie łatwo, ale nie zamierzała się poddawać. Kolejne dni poznawała ludzi, z którymi dzieliła dach, ale też pracowała na dobro ich małego zbiorowiska. Wtedy przybyli oni.
Wojskowi. Już wcześniej po Breckenridge krążył oddział żołnierzy, ale to był dopiero początek. Pod koniec września, kiedy od rozpoczęcia się epidemii minęło parę tygodni, do miasteczka przybył duży konwój składający się z wojska oraz cywili. Pochodzili oni z Denver, gdzie ponoć obóz uchodźczy upadł pod naporem hordy nieumarłych. Potrzebowali oni pomocy przy utworzeniu nowego obozu, który w założeniu miał się stać osadą chroniącą przed zagrożeniami z zewnątrz - czy to ze strony zarażonych, czy innych ludzi. Zaczęli więc szukać tej pomocy wśród lokalnej społeczności Breckenridge, której udało się schronić przed postępami zarazy przez te ostatnie tygodnie. Jednymi z nich była Claire i jej grupa. Oczywiście instynktem większości z nich było przystanie na warunki wojska. Perspektywa bezpieczeństwa jednak robiła swoje, nawet jeśli niektórzy mieli wątpliwości. Claire jednak widziała w tym przede wszystkim plusy. Bezpieczeństwo dla siebie i osób, które miała na swojej głowie. No i możliwość, że może dzięki temu spotka się ze swoją zaginioną rodziną, która wedle jej wiedzy wciąż była uwięziona w Denver. Były to zalety, których Williams nie mogła zignorować, więc zaliczyła się do grona grupy z hotelu, którzy popierali dołączenie do nowopowstającego obozu.
Październik 2022 - Kwiecień 2023
Początki w nowym otoczeniu, w obozie, były dla wielu niepewne i Claire zaliczała się do tego dość pokaźnego grona. Jednym z pierwszych wyzwań była kwestia nowych osób. O ile nie miała nic przeciwko ludziom, którzy szukali tu schronienia, to jednak wyznaczała granice, kiedy w grę wchodzili kryminaliści. Nie spodobał jej się za bardzo fakt, że dowodzący obozem rozważali wpuszczenie do niego ludzi pokroju Furii i jej przyjaciół. Wpierw nie wiedziała, co z tym zrobić, ale jak tylko zebrała się grupa protestujących przeciwko temu pomysłowi, to dołączyła do nich, by wyrazić swój sprzeciw. Niestety na nic się on zdał, bo dowódcy wojskowi zadecydowali, że na obecnym etapie przyda się każda para rąk. Williams absolutnie nie rozumiała logiki żołnierzy, by pozwolić po obozie szlajać się znanym bandziorom, ale co innego mogła zrobić? Starała się więc w przyszłości po prostu trzymać od nich z daleka. Nie było to trudne ze względu na stopniowe rozrastanie się osady.
Kolejne tygodnie spędziła na próbie aklimatyzacji w nowym miejscu. Jak większość starała się znaleźć jakieś zajęcie. Coś, w czym mogłaby pomóc. Między innymi razem z resztą osób z hotelu zrobiła kilka rund, by sprowadzić do osady część swoich rzeczy. Zbliżająca się wielkimi krokami zima nie pomagała w tym, ale trzeba było to zrobić. Na pewno jednak nie było wiele czasu na odpoczynek, bo był to etap, kiedy osada dopiero co powstawała i nawet jeszcze nie mieli murów z prawdziwego zdarzenia. Obóz potrzebował ludzi do rozmaitych zadań. To właśnie wtedy zaproponowano jej wzięcie udziału w treningu strzelniczym. Claire podejrzewając, że nieumarli nie staną się szybko przykrym wspomnieniem, doszła do wniosku, że pomimo swoich niechęci do broni, powinna się z nią zaznajomić. Wzięła więc udział w kursie organizowanym przez wojsko. Poradziła sobie w nim na tyle dobrze, że dostała rekomendację na dołączenie do dywizji zwiadowców. Nie tylko przez wzgląd na jej postęp w treningu strzelniczym, ale jej znajomość miasteczka, orientację w terenie, czy fakt, że miała odpowiednie predyspozycje fizyczne. Williams stwierdziła, że to brzmi jak dobry pomysł, więc zaakceptowała ofertę.
Trening na zwiadowcę nie był prosty, a już na pewno kapral Sand zdawał się nie być przychylny, by wysyłać poza osadę kogoś, co do kogo nie był pewien, że sobie poradzi. Tak więc Claire nie od razu wyruszyła w teren. Mogła jednak poświęcić ten czas, by w inny sposób przysłużyć się osadzie. Z tego powodu Sand wysyłał ją jako pomoc przy patrolowaniu obozu. W trakcie jednego z takich wypadów natrafiła na wypadek jednego z robotników przy murze. Facet spadł i rozciął sobie nogę. Claire mając w głowie jakieś podstawy pierwszej pomocy, próbowała mu pomóc, ale gdy jej wysiłki spełzały na niczym, to sprowadziła pomoc lekarską. Na szczęście nie było za późno i potem usłyszała, że mężczyzna powinien z tego wyjść. Pomyślałby kto, że przynajmniej w osadzie będzie miała więcej chwil wytchnienia, a nie takie akcje. Zresztą długo się względnym spokojem nie nacieszyła, bo wkrótce została przydział na pierwsze misje zwiadowcze poza obozem. Radziła sobie w nich całkiem dobrze i powoli odnajdywała się z innymi członkami swojego zespołu. Uważała, że jednak powinni się dogadywać, gdyż skuteczna współpraca mogła stanowić różnicę między życiem a śmiercią.
Kolejne tygodnie upływały na kolejnych misjach, dokładaniu swoich cegiełek w dobrobyt Nowego Breckenridge, a także znajdowanie swojej nowej rutyny, którą dzieliła z co niektórym członkami ich społeczności. Odnalazła tu w osadzie nowych przyjaciół. Nową rodzinę. Nawet jeśli jej własna wciąż ciążyła nad głową Claire. Nie było dnia w obozie, by nie martwiła się o swoich rodziców, czy siostrę i jej rodzinę. Nie odkąd utraciła z nimi kontakt na samym początku. Każdy kolejny konwój z Denver to była na nowo odrodzona nadzieja, że może teraz ich zobaczy i wyściska. Zawsze kończyło się to zawodem z jej strony, ale i tak nie traciła wiary, że pewnego dnia ich zobaczy. Nie mogła. Skupiała się więc na swojej robocie oraz ludziach w swoim otoczeniu, by nieco odciągnąć umysł o tych zmartwień. W wykonywaniu obowiązków szło Williams najwyraźniej tak dobrze, że ktoś wyżej musiał to zauważyć. Kapral Sand, jej dowódca, zaproponował stanowisko jego zastępczyni. Początkowo nie była zbyt optymistycznie nastawiona. Ona? Liderem? Nigdy sobie tego nie wyobrażała i nie była pewna, czy sobie poradzi. Sand uznał jednak, że jest gotowa na tą odpowiedzialność. Niepewnie, ale jednak Claire zgodziła się na ten przydział.
Ponownie musiała się aklimatyzować do nowej rutyny. Takiej, która wymagała z niej większego zaangażowania. Tym przeważnie cechowała się większa odpowiedzialność. Kolejne tygodnie upływały, aż pewnego dnia usłyszała, że wkrótce do Denver wyrusza ostatni konwój, którego celem będzie znalezienie wciąż uwięzionych tam ocalałych i sprowadzenie ich do Nowego Breckenridge.
Nadzieja ponownie odżyła...
Kolejne tygodnie spędziła na próbie aklimatyzacji w nowym miejscu. Jak większość starała się znaleźć jakieś zajęcie. Coś, w czym mogłaby pomóc. Między innymi razem z resztą osób z hotelu zrobiła kilka rund, by sprowadzić do osady część swoich rzeczy. Zbliżająca się wielkimi krokami zima nie pomagała w tym, ale trzeba było to zrobić. Na pewno jednak nie było wiele czasu na odpoczynek, bo był to etap, kiedy osada dopiero co powstawała i nawet jeszcze nie mieli murów z prawdziwego zdarzenia. Obóz potrzebował ludzi do rozmaitych zadań. To właśnie wtedy zaproponowano jej wzięcie udziału w treningu strzelniczym. Claire podejrzewając, że nieumarli nie staną się szybko przykrym wspomnieniem, doszła do wniosku, że pomimo swoich niechęci do broni, powinna się z nią zaznajomić. Wzięła więc udział w kursie organizowanym przez wojsko. Poradziła sobie w nim na tyle dobrze, że dostała rekomendację na dołączenie do dywizji zwiadowców. Nie tylko przez wzgląd na jej postęp w treningu strzelniczym, ale jej znajomość miasteczka, orientację w terenie, czy fakt, że miała odpowiednie predyspozycje fizyczne. Williams stwierdziła, że to brzmi jak dobry pomysł, więc zaakceptowała ofertę.
Trening na zwiadowcę nie był prosty, a już na pewno kapral Sand zdawał się nie być przychylny, by wysyłać poza osadę kogoś, co do kogo nie był pewien, że sobie poradzi. Tak więc Claire nie od razu wyruszyła w teren. Mogła jednak poświęcić ten czas, by w inny sposób przysłużyć się osadzie. Z tego powodu Sand wysyłał ją jako pomoc przy patrolowaniu obozu. W trakcie jednego z takich wypadów natrafiła na wypadek jednego z robotników przy murze. Facet spadł i rozciął sobie nogę. Claire mając w głowie jakieś podstawy pierwszej pomocy, próbowała mu pomóc, ale gdy jej wysiłki spełzały na niczym, to sprowadziła pomoc lekarską. Na szczęście nie było za późno i potem usłyszała, że mężczyzna powinien z tego wyjść. Pomyślałby kto, że przynajmniej w osadzie będzie miała więcej chwil wytchnienia, a nie takie akcje. Zresztą długo się względnym spokojem nie nacieszyła, bo wkrótce została przydział na pierwsze misje zwiadowcze poza obozem. Radziła sobie w nich całkiem dobrze i powoli odnajdywała się z innymi członkami swojego zespołu. Uważała, że jednak powinni się dogadywać, gdyż skuteczna współpraca mogła stanowić różnicę między życiem a śmiercią.
Kolejne tygodnie upływały na kolejnych misjach, dokładaniu swoich cegiełek w dobrobyt Nowego Breckenridge, a także znajdowanie swojej nowej rutyny, którą dzieliła z co niektórym członkami ich społeczności. Odnalazła tu w osadzie nowych przyjaciół. Nową rodzinę. Nawet jeśli jej własna wciąż ciążyła nad głową Claire. Nie było dnia w obozie, by nie martwiła się o swoich rodziców, czy siostrę i jej rodzinę. Nie odkąd utraciła z nimi kontakt na samym początku. Każdy kolejny konwój z Denver to była na nowo odrodzona nadzieja, że może teraz ich zobaczy i wyściska. Zawsze kończyło się to zawodem z jej strony, ale i tak nie traciła wiary, że pewnego dnia ich zobaczy. Nie mogła. Skupiała się więc na swojej robocie oraz ludziach w swoim otoczeniu, by nieco odciągnąć umysł o tych zmartwień. W wykonywaniu obowiązków szło Williams najwyraźniej tak dobrze, że ktoś wyżej musiał to zauważyć. Kapral Sand, jej dowódca, zaproponował stanowisko jego zastępczyni. Początkowo nie była zbyt optymistycznie nastawiona. Ona? Liderem? Nigdy sobie tego nie wyobrażała i nie była pewna, czy sobie poradzi. Sand uznał jednak, że jest gotowa na tą odpowiedzialność. Niepewnie, ale jednak Claire zgodziła się na ten przydział.
Ponownie musiała się aklimatyzować do nowej rutyny. Takiej, która wymagała z niej większego zaangażowania. Tym przeważnie cechowała się większa odpowiedzialność. Kolejne tygodnie upływały, aż pewnego dnia usłyszała, że wkrótce do Denver wyrusza ostatni konwój, którego celem będzie znalezienie wciąż uwięzionych tam ocalałych i sprowadzenie ich do Nowego Breckenridge.
Nadzieja ponownie odżyła...
2 sezon - maj 2023
Tylko czas pokaże, co dalej czeka Claire Williams!