Widok Mii tuż po tym, jak zjawili się na miejscu pożaru i ewakuacji, był jednym z najlepszych, jakie mógł zastać. Kuzynka stała się teraz jedną z głównych osób, wokół których kręciła się nowa rzeczywistość. Pilnowanie jej bezpieczeństwa, zdrowia czy zwykłe dotrzymywanie towarzystwa pomiędzy pracami było nie tylko obowiązkiem, ale też sposobem dla Axela na poradzenie sobie z nową sytuacją. Jakimś niezmiennym zadaniem, które wprowadzało trochę stabilizacji do ogólnego chaosu, który zdawał się ogarnąć całą ich grupę. W jego oczach wszystko było w rozsypce, choć po drodze nadal nikt jeszcze nie umarł i radzili sobie nie najgorzej. A może po prostu chciał wierzyć, że sobie radzą.
Cole zdecydowanie należał do tych irytująco pozytywnie nastawionych, może nawet trochę przekonał się do samej Kate, choć równie często można go było zobaczyć zamyślonego nad całą sytuacją lub następnym dniem. Taki był zwykle wieczorami, kiedy korzystając z chwili spokoju, spisywał ich perypetie w swoim dzienniku. To były też zazwyczaj dobre momenty, by do kogoś się odezwać na dłużej niż wymiana poleceń czy informacji. Sporo osób starał się chociaż raz zaczepić, głównie po to, by wybadać nastroje ogólne i międzyludzkie, wiedzieć, na czym stoi, ale nie tylko. Chętnie współpracował z Olivią, może trochę starając się zdobyć jej przyjacielską sympatię, a trochę odwdzięczyć za pomoc tamtego felernego dnia. Starał się dowiedzieć czegoś o Audrey, stosunkowo często też zagadywał generała. Choć cała hierarchia się posypała, Axel zdawał się nie stracić przyzwoitego szacunku do jego osoby. Nawet jeśli Tate niczego nie potrzebował, to czasem przyszedł zwyczajnie zamienić z nim słowo.
Nie znajdując dla siebie bardziej sensownego zajęcia, dalej wypełniał obowiązki zwiadowcy, czy to badając ich potencjalną trasę na następny dzień, czy szukając zasobów. Nie miał też problemu z pracą w pojedynkę, jeśli zaszła taka potrzeba. Chodził też na polowania, choć nie spodziewał się wiele, był raczej szabrownikiem niż myśliwym, ale zdawał sobie sprawę, że tych kilkanaście królików kiedyś się skończy. A on nie zamierzał po przetrwaniu tego wszystkiego zwyczajnie umrzeć z głodu.
Informacja od Mistrza Gry
Czas Axela był dobrze spożytkowany. Nie złapała go żadna choroba podczas tego okresu, a on był w stanie wykonywać swoje obowiązki zwiadowcy pod okiem Kate, Malcolma i Claire. Dobrze mu szło, jednak jakiś czas później przekonał się do polowań, na które szedł z Moną i Haydenem. Dwójka zaobserwowała jego zapał do tego typu wypraw i zaprosiła kilkukrotnie. Brakowało im Culvera, który wcześnej należał do ich trio.Podczas jednej z tych wypadów jednak, Axel spadł z konia, przez co nabył sporą niechęć do przebywania w siodle. Mona i Hayden bardzo go zachęcali, a nawet zmuszali wręcz do wsiadania na wierzchowca, jeśli ten chciał z nimi polować. Nikt go jednak nie pilnował, i jeśli Cole chciał, to mógł wyjść poza prowizoryczny obóz i polować na własną rękę, bez Mony, Haydena i koni.
Kontakt z Olivią był owocny — dziewczyna ucieszyła się na to, że ten chciał z nią rozmawiać, pomagać i spędzać czas. Nawet powiedziała mu o Rio i o tym, co dla niego zrobiła. Zachęciła również do kontaktu z młodym Szeregowym, który był teraz częścią obozu.
Co do Jacoba, tutaj było nieco trudniej. Tate stoczył się, a Cole był tego świadkiem. Popalał na boku, w dodatku jeśli cokolwiek alkoholowego gdzieś znalazł, to od razu pił. Wyglądał też na niezwykle wycofanego ze społeczeństwa i praktycznie nie rozmawiał z obozowiczami, nie wiedział co się działo ani jakie są najnowsze wieści. Axel widywał go często pakującego rzeczy i wyruszającego na samotne spacery po okolicy, przeszukując rzeczy na własną rękę, bez kontaktu ze zwiadowcami. Nie było już Cassandry, więc mało kto pilnował, by zażywał leki, dbał o siebie i swoje zdrowie.
W jakimś sensie, Cole stał się powiernikiem dla Jacoba. Generał opowiadał mu o swojej służbie, o problemach Cassandry, o dzieciństwie Vi, o swoich wyjazdach, wojskowej rodzinie i przeszłości, a w ostatnich dniach Tate zdradził mu, że zamierza opuścić konwój, by szukać Vi na własną rękę, bez niczyjej pomocy.