3
autor: Athena Winter
Nim Winter przeszła wszystkie pokoje i sprawdziła budynek, zapewne kilka osób już zajęło miejsca na trybunach poniszczonej sali gimnastycznej. Gdyby tu posprzątać można by było zrobić mały mecz, ale to raczej temat na inny dzień i spokojniejsze czasy. Pani kapitan osobiście wolałaby sama dostać rozkazy i zrobić swoje, ale rozumiała swoją przysięgę i nie zamierzała uciekać od odpowiedzialności jako najwyższa rangą. Dla tych ludzi może jej stopień nic nie znaczył, ale dla niej to była podstawa jej życia, nawet jeśli świat oszalał i wszystko przepadło w diabły.
Weszła do sali zbliżając się do już obecnego Malcolma, chociaż jeszcze nie widziała Claire.
- Wyspany? Gotowy na bycie tym złym? - lekko się uśmiechnęła do niego, opierając się o kozła zaraz obok niego.
Spoglądała na zegarek który miała na ręce. Jeszcze dwie minuty. Punktualność przede wszystkim. Obawiała się, że Williams mogła nie mieć sił i psychiki na zajmowanie się teraz całym obozem, kiedy jej siostra miała nieznaną ranę...ale powiedzmy sobie szczerze, gdyby dziabnął ją trup, już by się z nią dawno żegnała. Nie chciała jednak dokładać jej emocji, bo Athena rozumiała, że nie każdy radzi sobie z prawdą powiedzianą na głos tak jak ona.
Pani kapitan, ubrana tym razem znacznie luźniej, bo jedynie w wojskowe spodnie i czarną koszulkę, prezentowała się chyba przystępniej niż w pełnym ekwipunku. Sama dała sobie po wyczyszczeniu budynku trochę luzu, aby odsapnąć po ostatnich wydarzeniach. Zbliżyła się bliżej trybun, aby było ją dobrze słychać razem z Claire i Malcolmem.
- Dzień dobry wszystkim. Mam nadzieję że wszyscy są wypoczęci, na ile pozwalają warunki. Wczorajszy dzień przeznaczyliśmy na zadomowienie się tutaj i złapanie oddechu, ale jak wszyscy doskonale wiemy, musimy wziąć się do dalszej pracy, abyśmy mogli przetrwać i nie przymierać głodem. Właśnie dlatego spotkaliśmy się tutaj, aby omówić naglące tematy. Nie będziemy tego niepotrzebnie przeciągać, dlatego zacznę od tematów, które z góry potrzebują fachowców w swoich dziedzinach.
Zaczęła przemowę bez nadmiernego owijania w bawełnę. Nie była dobra w czymś takim, nawet w małżeństwie miała trudności z wkładaniem emocji w mowę, co było dość zabawne patrząc po tym, że podczas akcji i na patrolach żart jej się trzymał.
- Przede wszystkim farma. Podobno są tam zwierzęta, dzięki którym uzupełnimy zapasy żywności, jednak przetransportowanie tych większych będzie wymagało jakiejś ciężarówki. Elizabeth DeShawn, dobierz sobie dwójkę ludzi i znajdźcie ciężarówkę, którą będziecie mogli uruchomić, bez spędzania nad nią całego dnia. Ufam że ogarniesz temat.
Zwróciła się bezpośrednio do niej, a nawet dodała coś na końcu o zaufaniu. Czy była pewna powodzenia? Skądże. Jednak nie mieli nikogo bardziej znającego się na mechanice i inżynierii. Jeśli ktoś mógł odpalić po niemal roku stojący pojazd to ona. Z drugiej strony właśnie, to raptem kilka miesięcy, to nie tak, że stoją po 10 lat podtopione w jeziorze.
- Druga sprawa, komunikacja. Krótkofalówki zostały chyba naładowane, a przynajmniej powinny być, zatem każda grupa wyruszająca poza bazę ma posiadać przynajmniej jedną ze sobą, sprawdzoną. Od dzisiaj używamy w informowaniu o swoim położeniu nazw taktycznych. Wiemy że nie jesteśmy sami w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, dlatego tak jak my słyszymy innych, tak inni mogą podsłuchiwać nas. Nie przekazujemy w komunikatach nazw bezpośrednich, abyśmy nie obudzili się któregoś dnia martwi. Przed wyjściem będzie mapa z oznaczonymi punktami strategicznymi, macie znać je na pamięć, a wszelkie niestandardowe lokalizacje określać odchyłką od najbliższego punktu. Na przykład "Jesteśmy 4km na zachód od Omega-1". Rozumiem że nie każdemu będzie się to podobać, ale musimy dbać o bezpieczeństwo swoje i innych. Co się też tyczy komunikacji. Alice Frost, specjalizujesz się w tym, więc przygotujesz anteny i wzmacniacz, a także cyklicznie będziesz skanować eter w poszukiwaniu transmisji. My mamy jedną określoną częstotliwość na której się komunikujemy, to zapewne wszyscy wiedzą.
Mówiła tylko ona, co zaczęło się trochę odbijać na tym, że coraz częściej tarła dłoń o dłoń ze stresu, a także mniej skupiać wzrok na ludziach.
- Trzecia sprawa. Potrzebujemy informacji, zasobów i bezpieczniejszego lokum, dlatego osobiście wybiorę się do Colorado Springs, aby przeprowadzić zwiad i potrzebuję przynajmniej troję ochotników, maksymalnie pięcioro. Ruszymy na dwa samochody aby sprawdzić jak najwięcej terenu przed końcem dnia. Szukamy przede wszystkim dwóch rzeczy, zapasów i lokum, które pomieści nas wszystkich i pozwoli zbudować małym nakładem sił solidną obronę.
Na jej twarzy przez cały czas brakowało uśmiechu, była kompletnie neutralna co raczej kłóciło się z jej humorem na co dzień. Ale hej, każdy ma swoje dziwne cechy charakteru.
- Czy poza tymi sprawami, ktoś ma coś do przekazania? Pomysły? Właśnie. Jeszcze tylko dodam jedną...ważną...rzecz.
Powiedziała ostanie słowa bardzo wyraźnie i niezwykle poważnie.
- Ktokolwiek wyruszy w teren bez zgłoszenia tego i pozwolenia, jest zdany na siebie. Jestem z wami ledwie trzy dni, a mnóstwo osób wyrusza samopas, nikt nie wie dokąd, a potem marnujemy czas i zasoby, aby szukać zaginionych. Od dzisiaj z tym koniec. Jeśli ktoś wyruszy i nikt nie będzie wiedział dokąd, taka osoba zostanie zostawiona, kiedy grupa ruszy dalej. Mam nadzieję, że jest to dla wszystkich jasne. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o wprowadzanie tutaj wojskowego regulaminu, ale o przetrwanie grupy. A teraz...pytania? Claire? Malcolm? Chcielibyście coś dodać.
Ostatnio zmieniony 23 kwie 2025, 22:22 przez Athena Winter, łącznie zmieniany 1 raz.