— Problem polega właśnie na tym, że nie wiadomo jeszcze co się zepsuło, dlatego zależy mi na zaopiekowaniu kilku różnych specjalizacji, a dział utrzymania ruchu, ani service desk nie odbierają telefonów. Leniuchy. — Straż pożarna też nie pojawiała się, by gasić pożary, ani pogotowie energetyczne naprawiać zerwane linie. Co za czasy. — Pewnie. Możemy trochę pogrzebać w radiostacji, to zobaczymy na czym stoimy, a docelowe szachrajstwo... W skrócie, to średnio stoimy z zasobami i dużo osób jest chorych, — W tym smarkająca białowłosa. — dlatego ruszył już chyba mały rekonesans, żeby znaleźć nam jakieś spokojne miejsce na kilka, może kilkanaście dni. Słabo nam na razie idzie w podróży, więc z tego tymczasowego miejsca chętni sprawdzą potem ciekawsze lokacje w okolicy i będziemy kombinować nad jakimś miejscem na stałe, o ile warunki będą sprzyjały. No i pewnie dopiero wtedy uda się zająć tą sprawą... czyli pewnie najwcześniej za kilka tygodni, a cholera wie, czy w ogóle przed zimą. — Ewidentnie była zawiedziona takimi predykcjami. Trzeba było w obozie wyłożyć lagę na tą elektrownię, to pewnie teraz dojeżdżaliby już do przekaźnika. Kolejna zła decyzja i powód do plucia sobie w brodę.
— No tak, rzeczywiście. Alice. Podporucznik Alice Frost. A to jest Sierżant. Sierżant, przywitaj się! — Trochę ociągała się z podawaniem ręki, bo nie wiedziała, czy Roosevelt wolałaby unikać kontaktu w ramach szalejących apsików. Owczarek za to podniósł się z trawy, szczeknął i podniósł na jakiś czas jedną łapę, trochę nią machając w powietrzu, chociaż nikt nie oczekiwał od starszej kobiety, żeby się schylała do czworonoga.
@Marshall Roosevelt
Informacja od Mistrza Gry
Będę wdzięczna, jak ktoś z Was dopisze do swojego kolejnego posta, że Jen poszła załatwiać trupy z tyłu i widząc, że Roosevelt rozmawia sobie z Alice, już nie podchodziła!