Poparzenia_(poprawa)
Nóż M48 Cyclone, krótkofalówka, plecak (20l), latarka, kompas, mapa stanu Kolorado, papierośnica z papierosami (11 sztuk) oraz zapalniczka, M4A1 (60 naboi w dwóch magazynkach), saperka, suszone owoce, woda, bandaż
UWAGA TRIGGER
making love~
Vi na chwilę zamarła i zaraz przeszła do pozycji wyprostowanej, gdy tylko poczuła jak stanik został rozpięty i jedyne co trzymało go we wcześniejszym miejscu... a raczej osłaniało jej piersi, były jej własne dłonie trzymające za materiał z przodu. Jej poliki, o ile wcześniej zalane rumieńcami, teraz stały się jeszcze czerwieńsze, a sam wzrok powędrował gdzieś na bok. Cóż mogła rzec... dla niej to była pierwszyzna, nieznane doznania i zachowania wymagające przełamania pewnych... barier. Ostatecznie jednak ten element garderoby wylądował... gdzieś, Tate nawet nie patrzyła gdzie, bo następnym jej ruchem było wpicie się w szyję Elizabeth i naznaczenie jej malinką.
Dociśnięta nogami mocniej do DeShawn, sama na nią naparła i przez sam fakt składania kolejnych pocałunków to na jednej, to na drugiej stronie jej gardziołka, poruszała się i ocierała własnym ciałem o jej; w tym i piersiami których sutki stały już na baczność. Przed zmianą pozycji i znalezieniem się pod Rudą, zdążyła jeszcze skraść jej jeden przelotny i drugi głębszy pocałunek...
Vi wpatrywała się w kochankę jak zaczarowana i po krótkim kontakcie między ich usteczkami, posłusznie ściągnęła bluzę i rzuciła gdzieś za siebie. Gdy ta uchwyciła jej dłoń i nakierowała na samą siebie, sam dotyk Tate miał w sobie sporo z czegoś uroczego i niezdarnego zarazem; i gdyby nie to, że ktoś tutaj nie miał stanika, to na bank by sobie z nim w obecnej chwili nie poradziła... co z tego, że wkładała i ściągała go tysiące razy? Póki co młódka ograniczyła się do wsunięcia dłoni pod koszulkę Elizabeth i dokładniejszego wymapowania obszaru jej brzuszka... przynajmniej do czasu, aż ta nie rzuciła się na jej biust.
- Mhm... - westchnęła i przymknęła oczy oraz nim w ogóle to odnotowała, dłoń wcześniej błądząca pod ubraniem Rudej znalazła się na jej talii, a druga wplotła w pordzewiałą czuprynę. - Fuck... - przeklęła cichutko pod noskiem, gdy przez jej ciało przeszedł dreszcz, co dało się z resztą odczuć za sprawą tego, że poruszała się "niespokojnie" w miarę kolejnych pieszczot... choć bardziej by pasowało określenie, wiła się. Z resztą z jej ust raz za razem wydobywały się słodkie odgłosy świadczące o otrzymywanej przyjemności... i nic dziwnego, że za kolejnym dotykiem brodawki jej ręka, która wcześniej błądziła po talii, zjechała w końcu na tyłek i mocniej go ścisnęła.
Tutaj Tate nie dała DeShawn czasu na reakcję, gdyż zaraz poderwała się do pozycji siedzącej, przez co ta siedziała na niej i nieco powyżej. Nie odrywając kontaktu wzrokowego, Vi zaczęła podwijać coraz wyżej koszulkę Rudej, do pełnego ściągnięcia lub przynajmniej powyżej jej piersi. Przy czym w przypadku tego drugiego należało się liczyć z ewentualnością, że kłopotliwe ubranie mogło w niedalekiej przyszłości zostać rozerwane lub przecięte nożem... bo ten brunetka miała cały czas przy sobie; bliżej kolana. Mimo to, tę czynność kobieta wykonywała dość wolno i dopiero na samym końcu skierowała wzrok na to co dotąd skrywała Pani Sierżant...
... jej mina i parę chwil spędzonych na zwykłym gapieniu się mówiła sama za siebie.
Jakież mogło być potencjalne zdziwienie Eli, gdy Vi zaczęła naśladować jej wcześniejsze ruchy związane z pieszczotami piersi. Różnica tkwiła jednak w tym, że młódka była zdecydowanie bardziej zaborcza i wygłodniała, przez co pocałunki składane na cudzych atutach były najdrapieżniejszymi do jakich dotychczas raczyła się pokusić. Dotyk z kolei... traktowała je niczym plastelinę, należącą tylko i wyłącznie do niej, przez co doznania były zdecydowanie intensywniejsze niż te, które wcześniej sama otrzymała.
I jak przystało na kogoś wrednego, to nie paluszkami raczyła pieścić brodaweczkę i gdy tylko przeszła z jednej półkuli na drugą, od razu uraczyła słodką wisienkę swoimi ząbkami; choć tutaj zachowała już umiar z samym naciskiem ząbkami...