Wbicie noża w leżącego na ziemi Gorkę było zdecydowanie łatwe. Wiadomo, nie było to aż tak banalne jak załatwienie trupa leżącego na ziemi, aczkolwiek nadal — łatwizna. Jedyną rzeczą, która nie poszła Oliverowi tak, jak chciał, było lekkie poślizgnięcie się na krwi i wylądowanie w niej. Oczywiście niczego sobie nie obił, to było minimalne poślizgnięcie się, a teraz nie tylko Gaby była obklejona tą wydzieliną. Jednak kogo to obchodziło? Wszyscy śmierdzieli i potem i dymem i krwią i wszystkim innym, co dziś się wydarzyło złego.
Ruda wstała, lekko obolała. Złapała się w okolicach brzucha, by sprawdzić, czy czasem nie puściły jej szwy. Mimo obecności krwii na jej rękach i innych częściach ciała wychodziło na to, że nie należała ona do niej. Odetchnęła z ulgą i spojrzała na Olivera, który miał łzy w oczach.
Powiedziała spokojnie. Langley był młody, a umysł takiej osoby mógł sporo się zmienić podczas takich akcji, DeShawn to rozumiała. Daleko było mu do żołnierza, aczkolwiek był bardzo dzielny. Wolała się z nim tym podzielić.
Powiedziała spokojnym głosem. Chciała też przekazać to Frost. Spojrzała na nią, a ta wydawała się wracać do siebie. Nie była ranna, co było gigantyczną ulgą dla DeShawn, ponieważ początkowo tego się obawiała. Poprawiła swój mundur, zdjęła maskę (ponieważ dym się zaczął rozchodzić) i skierowała się w stronę zbrojowni. DeShawn ufała Frost i wierzyła, że przyszła tutaj w dobrym celu. Kiwnęła głową, rozumiejąc, że ta pójdzie tam po to, po co przyszła. Broń była teraz wskazana, więc miała nadzieje, że Langley też coś dla siebie weźmie. Gaby wciąż miała swoją broń i podniosła jeszcze tą, którą miała Furia. Sprawdziła ją i zmarszczyła czoło.
Powiedziała chłodno.
Tymczasem, ruda popatrzyła się w stronę Furii, która leżała na ziemi. Podeszła nieco bliżej, by zobaczyć, jak skończyła. Była w o wiele gorszym stanie niż Gorka — nie dałaby rady się podnieść i dalej wojować. Wykrwawiała się z różnych części ciała, w które trafiły pociski. DeShawn nie wyglądała na taką, która pozwoli drugiemu człowiekowi leżeć na posadzce i umierać, więc powiedziała do reszty:
A zanim ci się zorientowali, strzeliła do Furii po raz ostatni.
Przyjęcie ich tutaj było błędem. Wielkim. Gigantycznym. DeShawn widziała to za każdym razem, gdy pracowała z Rosą i gdy słyszała plotki, że ta ekipa dawała jej się we znaki. Bała się trochę zmian, które w niej zaszły po tym strzale, aczkolwiek wiedziała, że Miller na to zasługuje. Musiała pomścić jej męża. Ból, jaki Furia sprawiła wszystkimw Breckenridge był niewyobrażalny, a mimo to, Tate zadecydował, że zostaną oni tutaj przyjęci, dostaną jedzenie i dach nad głową.
Koniec z tym.
Nie będą marnować lekarzy, opatrunków ani niczego innego na taką szuję, jaką była Reed i jej towarzysz. Po prostu. Furia nie miała ostatnich słów ani nie będzie miała pogrzebu. Spłonie w tym miasteczku, które kiedyś było jej placem zabaw.
@Oliver Langley @Alice Frost
Zbrojownia
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nicZbrojownia
Wyt
0
Sil
1
Zmy
0
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
Przy sobie:
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.Przeziębienie
52
Oczywiście nic nie mogło pójść tak, jak to sobie zaplanował. Kiedy się poślizgnął, przez krótką chwilę miał nadzieję, że przewróci się na czyjś nóż i w końcu będzie mógł odpocząć. Pech chciał, że tak się nie stało, bo ustał na nogach i przyjdzie mu jeszcze trochę pożyć.
-To nie ja jestem dzielny. To dziewczyna z psem wszystko wymyśliła. Ja tylko przyszedłem, żeby zabrać swoją broń i przez przypadek się spotkaliśmy. Nawet nie wiem, jak ma na imię.- Odparł z rezygnacją, zsuwając z twarzy chustę Connora. Starał się nie patrzeć na Gorke, którego przed chwilą zabił. Przetarł oczy wierzchem dłoni.
-Jesteś ranna?- Zapytał, spostrzegając wcześniej, że trzymała się za brzuch. Potem przeniósł spojrzenie na Alice, która nadal nie wyglądała najlepiej, ale przynajmniej do nich przywędrowała.
Strzał zagłuszył komunikat z krótkofalówki, ale dzięki hukowi Oliver nieco się otrząsnął. Podszedł do dziewczyny z psem i jeśli potrzebowała się na nim wesprzeć, to poszli razem do zbrojowni. Tam spróbował odnaleźć swoją wiatrówkę i jakąś inną broń, która mogła wydawać się podobna, a jej obsługa nie była bardzo skomplikowana. Jeśli nikt nie patrzył mu na ręce, zabrał również dwa granaty dymne, cztery granaty hukowe i kolejny nóż. Nie zapomniał oczywiście o nabojach. Dobrze, że miał przy sobie plecak. Rozejrzał się za jakimiś ciepłymi ubraniami wojskowymi. Jeśli obóz pójdzie z dymem, to będzie musiał mieć coś dla Connora.
@Alice Frost @Mistrz Gry Maggie
-To nie ja jestem dzielny. To dziewczyna z psem wszystko wymyśliła. Ja tylko przyszedłem, żeby zabrać swoją broń i przez przypadek się spotkaliśmy. Nawet nie wiem, jak ma na imię.- Odparł z rezygnacją, zsuwając z twarzy chustę Connora. Starał się nie patrzeć na Gorke, którego przed chwilą zabił. Przetarł oczy wierzchem dłoni.
-Jesteś ranna?- Zapytał, spostrzegając wcześniej, że trzymała się za brzuch. Potem przeniósł spojrzenie na Alice, która nadal nie wyglądała najlepiej, ale przynajmniej do nich przywędrowała.
Strzał zagłuszył komunikat z krótkofalówki, ale dzięki hukowi Oliver nieco się otrząsnął. Podszedł do dziewczyny z psem i jeśli potrzebowała się na nim wesprzeć, to poszli razem do zbrojowni. Tam spróbował odnaleźć swoją wiatrówkę i jakąś inną broń, która mogła wydawać się podobna, a jej obsługa nie była bardzo skomplikowana. Jeśli nikt nie patrzył mu na ręce, zabrał również dwa granaty dymne, cztery granaty hukowe i kolejny nóż. Nie zapomniał oczywiście o nabojach. Dobrze, że miał przy sobie plecak. Rozejrzał się za jakimiś ciepłymi ubraniami wojskowymi. Jeśli obóz pójdzie z dymem, to będzie musiał mieć coś dla Connora.
@Alice Frost @Mistrz Gry Maggie
Zbrojownia
Wyt
0
Sil
0
Zmy
1
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Pies, smycz
Krótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Krótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Przeziębienie
Przy sobie:
Pies, smyczKrótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Przeziębienie
53
Umorusani w krwi, śmierdzący dymem. Źle to wyglądało. Brzydko w sensie. Raziło estetyczną duszę Alice. Daleko było od "czystej roboty", mimo, że obiektywnie był to duży sukces, że ranni byli tylko po jednej stronie. Sama w sobie masakra nie była czymś nowym dla Frost, która już się naoglądała rozstrzelanych, wybuchniętych i innych takich zwłok, choć dalej kusiło odwrócić wzrok. Idealna okazja, by jeszcze raz sprawdzić, czy zwłoki w korytarzu za nimi aby się nie ożywiły.
— Co? Nie... ah, sorki. — A no tak, pytanie nie do niej. — Alice. Słuchaj komunikatów uchem, a nie brzuchem. — Dopiero przeprocesowała to co wcześniej powiedział.
Kręciło się jej w głowie i nie bardzo miała moc przerobową, by zaopiekować Langleya jak Gaby. Idąc trochę się zataczała. Kiedy DeShawn rozbroiła kobietę, Frost mogła chwilę odetchnąć i przykucnąć przy psie, który pewnie też nie był zachwycony sytuacją, choć wyglądało na to, że już po wszystkim. Kiedy padła komenda o zatkaniu uszu, białowłosa złapała zawiechę pomiędzy zasłonieniem swoich a psich, ostatecznie nie zasłaniając żadnych. Kurwa.
Trochę nie wiedziała co powiedzieć Gaby, a trochę słowa jej się plątały od pisku w uchu i zawrotów głowy, więc dała wyraz swojej ekspresji łapiąc rudą za przedramię, ramię, a może ostatecznie krótko się przytulając - przy czym nie jak do płakania w poduszkę, a w uścisku jak gdy się kogoś ważnego dawno nie widziało.
Czy potrzebowała się wspierać? Nie upadnie, ale trochę się zataczała, więc nie zaszkodzi. Liczyła, że cała trójka będzie miała chwilę w zbrojowni, żeby też wymienić myśli, a nie tylko zebrać zabawki ze stojaków.
Po pierwsze, szukała cholernych słuchawek aktywnych dla siebie i psa. Nieprzyjemne uczucie drapało ją po czaszce od środka, że ubytek na słuchu będzie permanentny po dzisiejszej strzelaninie. Oby nie. Takie w zestawie z hełmem, mikrofonem i kabelkiem do radia jak nosił Wermilio pewnie by nie zaszkodziły, ale to chyba bardziej były zabawki wojska, niż policji z drogówki. Pomyślała o jakimś karabinie, ale szybko doszła do wniosku, że nim więcej kul wystrzeli, tym bardziej prawdopodobne, że trafi przechodniów, a nie swój cel. — Zjebałam, na zewnątrz jest burdel. Pożar... nie wiem... — Zreflektowana włączyła dopiero radio do ponownego odbioru komunikatów. — ...pewnie kiepsko, bo większość panikuje. — Więc mało kto gasi, więc pewnie jest gorzej niż było kiedy tu weszła, a zegar tykał. — Obiecałam, że zarządzimy ewakuację, jak z powietrza będzie to źle wyglądać, ale drona mam na parkingu, a wyjście na ulice to proszenie się o kłopoty. — I co tu zrobić? — Może z piętra tutaj będzie coś widać. Poszlibyście tam ze mną? Z okna moglibyście wyczyścić Main Street z problemów. — Chyba tak było wygodniej, niż wyjść bezpośrednio na ulicę i strzelać do problemów, które na Ciebie biegną. Rozejrzała się i wskazała szerokim gestem ręką po całym tym arsenale. — Nie wiem co z tym wszystkim. Zwiadowcy już mają broń, a pół obozu pojebało - pozabijają się jak dostaną zabawki. — Popatrzyła głównie na DeShawn. No bo co - rozdać broń? Nie rozdawać i zamknąć zbrojownię na kłódkę? Pakować ją w torby do ewakuacji? Gaby się nie rozdwoi żeby ubezpieczać z okna na piętrze i pakować sprzęt w piwnicy jednocześnie.
Ah. Mieli w sumie jeszcze radio. Ciekawe, czy tu zadziała. — Miller. Marshall. Culver. Raport. — W razie braku odpowiedzi, powtórzyła się kilka razy.
@Mistrz Gry Maggie
@Oliver Langley
— Co? Nie... ah, sorki. — A no tak, pytanie nie do niej. — Alice. Słuchaj komunikatów uchem, a nie brzuchem. — Dopiero przeprocesowała to co wcześniej powiedział.
Kręciło się jej w głowie i nie bardzo miała moc przerobową, by zaopiekować Langleya jak Gaby. Idąc trochę się zataczała. Kiedy DeShawn rozbroiła kobietę, Frost mogła chwilę odetchnąć i przykucnąć przy psie, który pewnie też nie był zachwycony sytuacją, choć wyglądało na to, że już po wszystkim. Kiedy padła komenda o zatkaniu uszu, białowłosa złapała zawiechę pomiędzy zasłonieniem swoich a psich, ostatecznie nie zasłaniając żadnych. Kurwa.
Trochę nie wiedziała co powiedzieć Gaby, a trochę słowa jej się plątały od pisku w uchu i zawrotów głowy, więc dała wyraz swojej ekspresji łapiąc rudą za przedramię, ramię, a może ostatecznie krótko się przytulając - przy czym nie jak do płakania w poduszkę, a w uścisku jak gdy się kogoś ważnego dawno nie widziało.
Czy potrzebowała się wspierać? Nie upadnie, ale trochę się zataczała, więc nie zaszkodzi. Liczyła, że cała trójka będzie miała chwilę w zbrojowni, żeby też wymienić myśli, a nie tylko zebrać zabawki ze stojaków.
Po pierwsze, szukała cholernych słuchawek aktywnych dla siebie i psa. Nieprzyjemne uczucie drapało ją po czaszce od środka, że ubytek na słuchu będzie permanentny po dzisiejszej strzelaninie. Oby nie. Takie w zestawie z hełmem, mikrofonem i kabelkiem do radia jak nosił Wermilio pewnie by nie zaszkodziły, ale to chyba bardziej były zabawki wojska, niż policji z drogówki. Pomyślała o jakimś karabinie, ale szybko doszła do wniosku, że nim więcej kul wystrzeli, tym bardziej prawdopodobne, że trafi przechodniów, a nie swój cel. — Zjebałam, na zewnątrz jest burdel. Pożar... nie wiem... — Zreflektowana włączyła dopiero radio do ponownego odbioru komunikatów. — ...pewnie kiepsko, bo większość panikuje. — Więc mało kto gasi, więc pewnie jest gorzej niż było kiedy tu weszła, a zegar tykał. — Obiecałam, że zarządzimy ewakuację, jak z powietrza będzie to źle wyglądać, ale drona mam na parkingu, a wyjście na ulice to proszenie się o kłopoty. — I co tu zrobić? — Może z piętra tutaj będzie coś widać. Poszlibyście tam ze mną? Z okna moglibyście wyczyścić Main Street z problemów. — Chyba tak było wygodniej, niż wyjść bezpośrednio na ulicę i strzelać do problemów, które na Ciebie biegną. Rozejrzała się i wskazała szerokim gestem ręką po całym tym arsenale. — Nie wiem co z tym wszystkim. Zwiadowcy już mają broń, a pół obozu pojebało - pozabijają się jak dostaną zabawki. — Popatrzyła głównie na DeShawn. No bo co - rozdać broń? Nie rozdawać i zamknąć zbrojownię na kłódkę? Pakować ją w torby do ewakuacji? Gaby się nie rozdwoi żeby ubezpieczać z okna na piętrze i pakować sprzęt w piwnicy jednocześnie.
Ah. Mieli w sumie jeszcze radio. Ciekawe, czy tu zadziała. — Miller. Marshall. Culver. Raport. — W razie braku odpowiedzi, powtórzyła się kilka razy.
@Mistrz Gry Maggie
@Oliver Langley
Zbrojownia
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nicBoli
głowa
54
Odparła DeShawn, nieco innym tonem. Mało kiedy przychodził jej w przeszłości taki kontakt z cywilami, ale ich jakoś tak łatwiej było chwalić za różne wyczyny. Mówienie tego Frost pewnie nawet i ją krępowało, więc szybko przeniosła wzrok na coś innego i skupiła się na innych rzeczach. Po tym jednak Frost objęła Gaby, a ta jej odwzajemniła, dość nieśmiało. Czegokolwiek Frost potrzebowała, DeShawn była w zbyt wielkim szoku, by w sumie jakkolwiek na to zareagować. Trochę tak, jakby Alice przytulała manekin w sklepie z ubraniami. Gaby nie była najlepsza w uczucia i spontaniczne gesty.
Odparła pani porucznik Oliverowi. Była gotowa na dalsze rozkazy, więc spojrzała od razu na Alice i pokiwała głową, lekko marszcząc czoło.
Oczekiwała, że prawdopodobnie naprawdę chujowo, jednak wolała usłyszeć od Frost jakieś konkrety — gdzie się przyda? Prawdopodobnie zostanie nadal tutaj, by chronić tego miejsca przed kolejnymi akcjami tego typu. Narażanie kogoś takiego jak Langley i zmuszenie go do podjęcia tak drastycznych kroków nie było czymś, na co DeShawn była gotowa. To przecież był cywil, a w dodatku młody, młody chłopak. Ruda oblizała wargi, zastanawiając się.
Chociaż tyle była mu winna, o ile chciał. Zakładała, że nie będzie chciał i będzie się buntować — ale te problemy zostawi już sobie na później. Jak znów ktoś zjawi się przy zbrojowni, to będzie strzelać od razu. Nie pozwoli się znowu zapędzić w kozi róg przez ludzi, którzy ewidentnie chcą złego dla tego obozu. Gaby spojrzała raz jeszcze na Gorkę i Furię. Że też tak skończyli...
Oliver był w stanie odnaleźć swoją starą wiatrówkę i granaty dymne. Hukowych niestety nie znalazł. Nóż też mógł bez problemu zabrać. Ciepłe ubrania wojskowe jednak nie miały tutaj swojego miejsca, będzie musiał poszukać takowych gdzieś indziej.
Frost mogła zacząć przeglądać zasoby. Słuchawek niestety nigdzie nie było — być może ktoś wyniósł je wcześniej w celu organizacji lekcji ze strzelania i np. spakował do samochodu i nie przyniósł tutaj. Zestawów, takiego jak posiadał Aleks, też na próżno było szukać.
Spytała, gdy zauważyła, że Oliver zabrał się za broń. W jej rodzinie bezpieczeństwo związane z posiadaniem broni było dość istotne, a z tego co słyszała, to...
Zasugerowała Pani Porucznik. Rzuciła okiem na broń. To była jakaś wiatrówka, więc zmarszczyła jedynie czoło.
Spytała Langleya. Miała na myśli coś z prawdziwą amunicją, nie zabawką na śruty. Co do czyszczenia Main Street — Gaby mogła strzelać. Strzelała całkiem dobrze, jednak obawiała się grupy ludzi stłoczonej wokół... czegokolwiek, co tam było na tym Main Street. Jednak pewnie ludzie i tak powinni chować się do środka niż biegać po okolicy. Może w ten sposób uda się ich zapędzić?
Zaczęła myśleć na głos DeShawn. Trzeba będzie zabrać te rzeczy, jeśli chcieli się ewentualnie ewakuować. Ciężko też kogoś tutaj zostawić — Langley za młody, Frost ciężko pewnie będzie to obronić, a ona musiała iść na górę, zająć się sytuacją na Main Street. Odwróciła się i zaczęła szukać jakiejś innej broni, jednak raczej nie mieli tutaj snajperek ani niczego aż takiego kalibru. Wtem znalazła broń do polowania Mony.
Gdy Alice poprosiła o sytuację na radiu, otrzymała kilka informacji:
"Tutaj Rosa. Na zewnątrz sytuacja w miarę pod kontrolą. Konie wybiegły z obozu. Wysadzamy hydranty, jednak płomienie podchodzą pod obóz. Szrot Ściana jest bardzo gorąca. Obawiam się, że nie uda nam się już zamknąć bramy od strony Denver. Eliminujemy trupy, potrzebujemy więcej amunicji. Otwórzcie bramy od innych stron, byśmy potem tutaj nie utknęli."
"Tu Charlie! Ja... Na Main Street. Marshall — ona. Koń ją chyba skopał. Hayden stara się jej jakoś pomóc! Zabierzemy ją do szpitala, jak to tylko będzie możliwe!"
Cieniutki głos Charlie był naprawdę przerażony, jednak to dziewczę naprawdę bardzo chciało przekazać istotne informacje. Ewidentnie siedziała w samochodzie, więc sama była bezpieczna. Poza tym jej ton kontrastował dość mocno z tym Rosy — spokojnym, opanowanym. Aczkolwiek sytuacja była podobnie zła dla obu kobiet, to bez wątpienia.
Odparła. Trzymając broń w ręku, zaczęła kierować się na górę, po schodach. Rozumiała swój przydział i będzie w stanie osłaniać cokolwiek dzieje się na Main Street.
@Oliver Langley @Alice Frost
Odparła pani porucznik Oliverowi. Była gotowa na dalsze rozkazy, więc spojrzała od razu na Alice i pokiwała głową, lekko marszcząc czoło.
Oczekiwała, że prawdopodobnie naprawdę chujowo, jednak wolała usłyszeć od Frost jakieś konkrety — gdzie się przyda? Prawdopodobnie zostanie nadal tutaj, by chronić tego miejsca przed kolejnymi akcjami tego typu. Narażanie kogoś takiego jak Langley i zmuszenie go do podjęcia tak drastycznych kroków nie było czymś, na co DeShawn była gotowa. To przecież był cywil, a w dodatku młody, młody chłopak. Ruda oblizała wargi, zastanawiając się.
Chociaż tyle była mu winna, o ile chciał. Zakładała, że nie będzie chciał i będzie się buntować — ale te problemy zostawi już sobie na później. Jak znów ktoś zjawi się przy zbrojowni, to będzie strzelać od razu. Nie pozwoli się znowu zapędzić w kozi róg przez ludzi, którzy ewidentnie chcą złego dla tego obozu. Gaby spojrzała raz jeszcze na Gorkę i Furię. Że też tak skończyli...
Oliver był w stanie odnaleźć swoją starą wiatrówkę i granaty dymne. Hukowych niestety nie znalazł. Nóż też mógł bez problemu zabrać. Ciepłe ubrania wojskowe jednak nie miały tutaj swojego miejsca, będzie musiał poszukać takowych gdzieś indziej.
Frost mogła zacząć przeglądać zasoby. Słuchawek niestety nigdzie nie było — być może ktoś wyniósł je wcześniej w celu organizacji lekcji ze strzelania i np. spakował do samochodu i nie przyniósł tutaj. Zestawów, takiego jak posiadał Aleks, też na próżno było szukać.
Spytała, gdy zauważyła, że Oliver zabrał się za broń. W jej rodzinie bezpieczeństwo związane z posiadaniem broni było dość istotne, a z tego co słyszała, to...
“ Słyszałam plotki, że na zajęciach z używania broni nie poszło wam najlepiej. Posłuchaj, może ja wezmę tę broń, a ty weźmiesz krótką? ”
Spytała Langleya. Miała na myśli coś z prawdziwą amunicją, nie zabawką na śruty. Co do czyszczenia Main Street — Gaby mogła strzelać. Strzelała całkiem dobrze, jednak obawiała się grupy ludzi stłoczonej wokół... czegokolwiek, co tam było na tym Main Street. Jednak pewnie ludzie i tak powinni chować się do środka niż biegać po okolicy. Może w ten sposób uda się ich zapędzić?
“ Weźmy stąd wszystko, tutaj ludzie będą tego szukać. Ty i Langley. Dacie radę popakować to do jakichś pojemników, toreb? Przecież nie jest tego tutaj aż tak dużo. Weźcie to ze sobą. Schowajcie w jakimś samochodzie, albo gdzieś tutaj. Zajedźcie z boku. Przenoście przez okno? Trzeba to gdzieś schować i mieć w zanadrzu, by się wynosić. ”
Gdy Alice poprosiła o sytuację na radiu, otrzymała kilka informacji:
"Tutaj Rosa. Na zewnątrz sytuacja w miarę pod kontrolą. Konie wybiegły z obozu. Wysadzamy hydranty, jednak płomienie podchodzą pod obóz. Szrot Ściana jest bardzo gorąca. Obawiam się, że nie uda nam się już zamknąć bramy od strony Denver. Eliminujemy trupy, potrzebujemy więcej amunicji. Otwórzcie bramy od innych stron, byśmy potem tutaj nie utknęli."
"Tu Charlie! Ja... Na Main Street. Marshall — ona. Koń ją chyba skopał. Hayden stara się jej jakoś pomóc! Zabierzemy ją do szpitala, jak to tylko będzie możliwe!"
Cieniutki głos Charlie był naprawdę przerażony, jednak to dziewczę naprawdę bardzo chciało przekazać istotne informacje. Ewidentnie siedziała w samochodzie, więc sama była bezpieczna. Poza tym jej ton kontrastował dość mocno z tym Rosy — spokojnym, opanowanym. Aczkolwiek sytuacja była podobnie zła dla obu kobiet, to bez wątpienia.
Odparła. Trzymając broń w ręku, zaczęła kierować się na górę, po schodach. Rozumiała swój przydział i będzie w stanie osłaniać cokolwiek dzieje się na Main Street.
@Oliver Langley @Alice Frost
Zbrojownia
Wyt
0
Sil
1
Zmy
0
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
Przy sobie:
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.Przeziębienie
55
Oliver nie chciał słuchać pochwał, nie chciał rozmawiać i zostawać tutaj dłużej niż powinien. Chciał spakować broń i wrócić do brata.
-Nie mamy o czym rozmawiać.- Odparł. Jeśli zabrzmiało to grubiańsko, to tak miało właśnie zabrzmieć. Wyglądał na poddenerwowanego, ale przynajmniej nie płakał. Widać jednak było, że bardzo dużo dzisiaj przeszedł. Zajął się pakowaniem swojego plecaka.
Nie odpowiedział, kiedy DeShawn zapytała, czy umie posługiwać się bronią. Zareagował natomiast, kiedy wspomniała o zajęciach ze strzelania.
-Źle mi poszło, bo Wermillo to debil.- Skwitował, nie przerywając tego co robił.
Kiedy wydano mu polecenia, nie do końca wiedział, jak się zachować. Nie chciał pakować żadnych toreb i tracić jeszcze więcej czasu. Spojrzał na Alice, żeby wybadać jej reakcję. Była ranna i jeszcze przed chwilą z ucha ciekła jej krew. Zrobiło mu się jej jakoś tak szkoda, a że ukradł jej telefon, którego oddać nie zamierzał, wygrzebał z plecaka mokre chusteczki do podcierania tyłka niemowlętom i rzucił w jej stronę. To takie odpłacenie się za kradzież...
-Krew ci leci z ucha. I gdzie te torby? Ja pierdole…- W nerwach rzucił swoim plecakiem i zaczął rozglądać się za czymś, do czego mógłby pakować broń. Nie wypowiadał się w sprawie ubezpieczenia kogokolwiek przez okno, bo jego umiejętności strzeleckie było bardzo słabe. Co najwyżej, mógł pakować sprzęt, chociaż bardzo nie chciał tego robić.
@Alice Frost
@Mistrz Gry Maggie
-Nie mamy o czym rozmawiać.- Odparł. Jeśli zabrzmiało to grubiańsko, to tak miało właśnie zabrzmieć. Wyglądał na poddenerwowanego, ale przynajmniej nie płakał. Widać jednak było, że bardzo dużo dzisiaj przeszedł. Zajął się pakowaniem swojego plecaka.
Nie odpowiedział, kiedy DeShawn zapytała, czy umie posługiwać się bronią. Zareagował natomiast, kiedy wspomniała o zajęciach ze strzelania.
-Źle mi poszło, bo Wermillo to debil.- Skwitował, nie przerywając tego co robił.
Kiedy wydano mu polecenia, nie do końca wiedział, jak się zachować. Nie chciał pakować żadnych toreb i tracić jeszcze więcej czasu. Spojrzał na Alice, żeby wybadać jej reakcję. Była ranna i jeszcze przed chwilą z ucha ciekła jej krew. Zrobiło mu się jej jakoś tak szkoda, a że ukradł jej telefon, którego oddać nie zamierzał, wygrzebał z plecaka mokre chusteczki do podcierania tyłka niemowlętom i rzucił w jej stronę. To takie odpłacenie się za kradzież...
-Krew ci leci z ucha. I gdzie te torby? Ja pierdole…- W nerwach rzucił swoim plecakiem i zaczął rozglądać się za czymś, do czego mógłby pakować broń. Nie wypowiadał się w sprawie ubezpieczenia kogokolwiek przez okno, bo jego umiejętności strzeleckie było bardzo słabe. Co najwyżej, mógł pakować sprzęt, chociaż bardzo nie chciał tego robić.
@Alice Frost
@Mistrz Gry Maggie
Zbrojownia
Wyt
0
Sil
0
Zmy
1
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Pies, smycz
Krótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Krótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Przeziębienie
Przy sobie:
Pies, smyczKrótkofalówka
Zegarek
Odzyskany telefon
Glock przyniesiony przez Lexie
Przeziębienie
56
Brak słuchawek? No szkoda. Kamizelek brać nie było raczej po co, bo nie zakładała, że ktoś mógłby chcieć do niej strzelać. Postarała się wygrzebać kaburę, by nie nosić pistoletu za paskiem albo w kieszeni, tylko jak cywilizowany człowiek. Maski gazowe... cholera, to nie był taki zły pomysł. Psich znając życie nie mieli, a zwykła by nie pasowała na Sierżanta. — Sierżant, zostaniesz z panią Gaby. Dobry piesek, już się dzisiaj nawąchałeś dymu. Hopsa. Nie będzie ci przeszkadzał. Nie chcę, żeby się nałykał dymu na zewnątrz, a i tak tu jeszcze wrócę. — O ile DeShawn nie miała nic przeciwko, to Sierżant będzie teraz za nią chodził i pilnował. Alice zaś zapakowała maski gazowe do jednej z toreb - miała zamiar po prostu je rozdać, bo i tak pewnie nie będą szturmować innego obozu z granatami, a na dym powinny sprawdzić się wyśmienicie. Do tego pewnie jakiś AR albo inna prosta i mała konstrukcja by się przydała.
— Dzięki... — Odebrała chusteczki i... nie zauważyła lustra, więc w ciemno przetarła twarz i okolice ucha. — Zróbmy tak: ja tu jeszcze i tak muszę wrócić po skrzynkę dokumentów, którą dałam Cassandrze, bo mój telefon z backupem się zgubił. Gaby, wyczyść nam ulicę, a jak skończysz, to najwyżej wróć tu i zacznij pakować. Oliver, zostaw teraz te torby, tylko weź amunicję do AR - odstawisz mnie na parking i pójdziesz ją zanieść Miller przed bramą, a potem idź do brata. Ja z samochodu puszczę drona i jak będzie chujnia, to przyjadę tu z Charlie i kim się da popakować torby. Zawiniemy się z torbami i tobą, Gaby. Ludziom nie w głowie broń, tylko ucieczka. Może być? — W sumie nie wiedziała co ludziom w głowie. Wcześniej chcieli uciekać. Skoro nie zastawiała już bram, to zakładała, że większości tak napalonej na opuszczenie obozu już tu nie było.
@Mistrz Gry Maggie
@Oliver Langley
— Dzięki... — Odebrała chusteczki i... nie zauważyła lustra, więc w ciemno przetarła twarz i okolice ucha. — Zróbmy tak: ja tu jeszcze i tak muszę wrócić po skrzynkę dokumentów, którą dałam Cassandrze, bo mój telefon z backupem się zgubił. Gaby, wyczyść nam ulicę, a jak skończysz, to najwyżej wróć tu i zacznij pakować. Oliver, zostaw teraz te torby, tylko weź amunicję do AR - odstawisz mnie na parking i pójdziesz ją zanieść Miller przed bramą, a potem idź do brata. Ja z samochodu puszczę drona i jak będzie chujnia, to przyjadę tu z Charlie i kim się da popakować torby. Zawiniemy się z torbami i tobą, Gaby. Ludziom nie w głowie broń, tylko ucieczka. Może być? — W sumie nie wiedziała co ludziom w głowie. Wcześniej chcieli uciekać. Skoro nie zastawiała już bram, to zakładała, że większości tak napalonej na opuszczenie obozu już tu nie było.
@Mistrz Gry Maggie
@Oliver Langley
Zbrojownia
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nicBoli
głowa
57
Gaby zrozumiała to podejście, znała je naprawdę bardzo dobrze. Zresztą, nawet jej to nie dziwiło. Miała zaskakująco dużo doświadczenia w kwestii rozmów o takich rzeczach z młodymi mężczyznami. Dawniej, w jednostce, bywało różnie i widziała jak wiele armia i jej wszystkie odłamy zmieniają psychikę młodego mężczyzny. Da mu czas, jednak będzie miała na to wszystko oko.
Odparła. Wolała nie wchodzić w głębsze dyskusje o tym — zresztą, poza tym nie mieli po prostu chwilowo czasu — jednak niezbyt przepadała za metodami Aleksa. Jednak czego się można było spodziewać? Przetrwają głównie ci, którzy mają wystarczająco pokiereszowane pod kopułą. Nie dziwiło jej to.
W międzyczasie Alice znalazła kaburę na broń. Gaby była gotów do drogi. Opuściła tę dwójkę zaraz po wysłuchaniu planu, wraz z Sierżantem — rozumiała, że pies tego kalibru będzie pewnie o wiele bardziej przydatny niż poniektóry szeregowy, więc kiwnęła głową do zwierzaka i zniknęła na górze, biegnąc po schodach.
Odparła. Wolała nie wchodzić w głębsze dyskusje o tym — zresztą, poza tym nie mieli po prostu chwilowo czasu — jednak niezbyt przepadała za metodami Aleksa. Jednak czego się można było spodziewać? Przetrwają głównie ci, którzy mają wystarczająco pokiereszowane pod kopułą. Nie dziwiło jej to.
W międzyczasie Alice znalazła kaburę na broń. Gaby była gotów do drogi. Opuściła tę dwójkę zaraz po wysłuchaniu planu, wraz z Sierżantem — rozumiała, że pies tego kalibru będzie pewnie o wiele bardziej przydatny niż poniektóry szeregowy, więc kiwnęła głową do zwierzaka i zniknęła na górze, biegnąc po schodach.
Informacja od Mistrza Gry
@Oliver Langley @Alice Frost zapraszam do przenoszenia się do wybranych tematów — nie mam nic przeciwko, jeśli kwestia dokumentów zostanie rozegrana off-screen. Jak na moje, Oliver też może ruszać już na Main Street z Alice (zakładając, że ta pójdzie po dokumenty, a w międzyczasie on spakuje broń). Kolejka dowolna! Zbrojownia
Wyt
0
Sil
1
Zmy
0
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
Przy sobie:
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.Przeziębienie
58
Ollie’mu zrzedła mina, kiedy Alice wspomniała o zgubionym telefonie. Miał go przez cały czas w kieszeni. Był to jedyny dowód na to, że… że nie chciał zrobić tego, co zrobił.
-No… no dobra.- Westchnął pod nosem z niezadowoleniem i zaprzestał pakowania sprzętu. Rozejrzał się za amunicją o której wspomniała dziewczyna. Nie uśmiechało mu się szukanie Rosy, ale jebać to - zrobi tak, jak mu każą.
Upewniając się, że zabrał ze sobą dobre naboje, poczekał na Alice i razem ruszyli na Main Street.
-Mój brat jest z Mią. Wrócę tu, jak dam naboje Rosie.- Burknął ostatecznie do dziewczyny z psem, której to pies pobiegł za DeShawn. Miał nadzieję, że Connor był bezpieczny i siedzi w samochodzie z Mią. Powinni być już poza obozem, więc bez sensu żeby szukał ich idąc pieszo.
@Alice Frost @Mistrz Gry Maggie
Dalej na: viewtopic.php?t=149&start=220
-No… no dobra.- Westchnął pod nosem z niezadowoleniem i zaprzestał pakowania sprzętu. Rozejrzał się za amunicją o której wspomniała dziewczyna. Nie uśmiechało mu się szukanie Rosy, ale jebać to - zrobi tak, jak mu każą.
Upewniając się, że zabrał ze sobą dobre naboje, poczekał na Alice i razem ruszyli na Main Street.
-Mój brat jest z Mią. Wrócę tu, jak dam naboje Rosie.- Burknął ostatecznie do dziewczyny z psem, której to pies pobiegł za DeShawn. Miał nadzieję, że Connor był bezpieczny i siedzi w samochodzie z Mią. Powinni być już poza obozem, więc bez sensu żeby szukał ich idąc pieszo.
@Alice Frost @Mistrz Gry Maggie
Dalej na: viewtopic.php?t=149&start=220